Rozdział
II
Z
zamyślenia wyrwał ją głos Marka:
-
To co, mała wycieczka krajoznawcza po firmie w moim towarzystwie? -
zapytał z uśmiechem i puścił jej oczko. O kurczę.
Ależ jego uśmiech jest zniewalający. Aż mi kolana miękną.
Nigdy nic podobnego nie czułam przy żadnym facecie. Ale nie mogę
pokazać co się ze mną naprawdę dzieje.- pomyślała,
a na głos odpowiedziała mu:
-
Jasne, że tak. Będzie mi bardzo miło – i delikatnie się
uśmiechnęła. Gdy wyszli na korytarz to Marek oprowadził ją po
całym piętrze i pokazał jej gdzie jest pokój socjalny, sala
konferencyjna oraz dział finansów, czyli „królestwo mroku”,
nazywane tak przez Violettę ze względu na urzędującego tu
Aleksa. Marek przedstawił jej Dorotę, asystentkę Aleksa, z którą
od razu się polubiły. Na koniec wędrówki po piętrze dotarli do
pracowni wielkiego mistrza Pshemko. Magda była bardzo
podekscytowana tym, że nareszcie pozna sławnego projektanta. Gdy
weszli do środka Pshemko wraz z synem, Wojtkiem, popijali ulubioną
czekoladę mistrza z pieprzem cayenne, która codziennie była
dostarczana dla niego z restauracji „Książęca”.
-
Witaj Pshemko, cześć Wojtek – przywitał się z nimi Marek.
-
Marco! Jak dobrze Cię widzieć – wykrzyknął zadowolony mistrz.
- Ostatnio jakoś rzadko tu zaglądasz – zaczął się żalić
prezesowi
-
Pshemko, obiecuję Ci, że niedługo to się zmieni, tak? A teraz
chciałbym Wam kogoś przedstawić – powiedział wskazując na
dziewczynę, która mu towarzyszyła. - To jest Magda. Od dzisiaj
jest moją nową asystentką. Jeśli będziecie chcieli złożyć
zamówienia na materiały to spokojnie możecie się zwrócić z tym
do niej – uważnie przypatrywał się twarzy projektanta, chcąc
wyczytać jego reakcję. Tymczasem Magda odezwała się wyciągając
rękę do mistrza w geście powitania
-
Witam. Bardzo mi miło jest poznać tak znamienitą osobę,
wizjonera polskiej, co ja mówię, światowej mody. Jest Pan
największym artystą w Polsce współczesnej.- Marka zaskoczyła
jej wypowiedź. Nie wiedział, że ma ona taki dar przemawiania.
Pshemko też był zadowolony, choćby z tego powodu, że bardzo
pochlebiały mu jej pochwały
-
Bardzo pięknie powiedziane. Nie spodziewałem się, że tak młoda
osóbka może mieć taki dar zjednywania sobie ludzi. Mi również
bardzo miło jest poznać Magdalenę. Coś czuję, że będzie nam
się ta współpraca układać idealnie. A, i niech Magdalena
skończy z tym „Panem”. Tutaj wszyscy zwracamy się do „Pshemko”
po imieniu – powiedział do niej z bardzo uprzejmym uśmiechem na
twarzy.
-
Dobrze, będę bardzo zaszczycona – odpowiedziała lekko się
rumieniąc, co zrobiło ogromne wrażenie na Wojtku, który wpadł
na pewien pomysł, ale do jego realizacji potrzebował pomocy ojca.
W tym samym czasie Pshemko zwrócił się do prezesa i jego
asystentki:
- A
może macie ochotę na filiżankę czekolady? Jeszcze gorąca –
zaprosił ich gestem dłoni
- Ja
bardzo chętnie – odpowiedział Marek. - A ty? - spytał się
swojej towarzyszki
- Ja
również. Uwielbiam czekoladę – odpowiedziała zadowolona z
propozycji mistrza.
-
Izabelo! - zawołał mistrz swoją prawą rękę, główną krawcową
w FD
-
Słucham, panie Pshemysławie – oczom Magdy ukazała się drobna
kobietka w brązowym fartuchu z metrem krawieckim na szyi i igłą w
dłoni.
-
Niech Izabela zobaczy kogo gościmy. Sam prezes nas odwiedził ze
swoją nową asystentką – powiedział niemalże lewitujący ze
szczęścia mistrz.
-
Dzień dobry – przywitała się z gośćmi. Nie wiedzieć czemu,
ale od razu po kilku minutach rozmowy znalazły z Magdą nić
porozumienia, na co patrzyli zadowoleni z obrotu spraw Marek i
Pshemko. Nagle zaczął dzwonić telefon Marka. Przeszedł odebrać
do drugiego pomieszczenia, ale dało się słyszeć strzępki jego
rozmowy:
-
Halo
….............................
-
Dzień dobry, mamo
….................................
-
Teraz? Stało się coś?
….................................
-
Dobrze, będę za 30 minut
….................................
- Do
zobaczenia
-
Stało się coś? - zapytała się Magda.
- Nie
wiem. Mama dzwoniła i prosiła abym teraz do nich przyjechał. Nie
wiem o co może chodzić – odpowiedział zbity z tropu –
Przepraszam, że nie dokończę oprowadzać Cię po firmie –
posmutniał
- Nic
się nie stało. Poradzę sobie. - powiedziała do niego z
uśmiechem, bez cienia żalu. Jednak to go nie przekonało. - A może
to coś ważnego. Zresztą to twoja mama – próbowała go
przekonać i w końcu się jej udało. Ależ ta dziewczyna ma dar
przekonywania – pomyślał
Marek, którego coraz bardziej zaskakiwała. Z rozmyślań wyrwał
go głos Izabeli:
- Jeśli pan Pshemysław nie będzie miał nic przeciwko to ja
bardzo chętnie skończę oprowadzać Magdę po firmie – krawcowa
zaoferowała swoją pomoc, na co Marek i Pshemko zgodzili się bez
problemu
- Dobra, to ja lecę. Jak skończycie oprowadzanie to na biurku masz
listę zadań – zwrócił się do asystentki. - Ja nie wiem czy
wrócę do pracy dzisiaj. Jeśli do 15:00 mnie nie będzie to już
nie wrócę. Poradzisz sobie? - spytał się dziewczyny z troską w
głosie
- Jasne, nie martw się. Jak wrócisz to firma będzie w
nienaruszonym stanie – odparła ze śmiechem co go uspokoiło.
- To do jutra – pożegnała się z nim
- Do zobaczenia – rzucił i wyszedł. Patrzyła za nim aż zniknął
w drzwiach windy. Później zjechały z Izą na 3 piętro i
skierowały się w stronę bufetu. Tam były już koleżanki Izy,
która zapoznała je z Magdą.
- Cześć dziewczyny! Zawołała od progu.
- Cześć! - przywitały się z nią serdecznie i z zaciekawieniem
przypatrywały się towarzyszącej jej dziewczynie
- Chciałabym Wam przedstawić Magdę, która od dzisiaj jest
asystentką Marka i jego prawą ręką – powiedziała wskazując
na swoją nową przyjaciółkę. - A to Ala i Ela, moje przyjaciółki
– wskazała na dziewczyny zwracając się do dziewczyny. - Ala
jest kadrową i prawą ręką Sebastiana a Ela prowadzi bufet –
dodała jeszcze
- Cześć. Miło mi Was poznać – powiedziała Magda jednocześnie
wyciągając dłoń w kierunku dziewczyn. Ale zamiast tego Ala i Ela
bardzo serdecznie ją uściskały.
- Nam również bardzo miło. Nie wiedziałam, że Marek znalazł
kogoś odpowiedniego – powiedziała lekko zaskoczona Ala.
- Bo to była chyba jego spontaniczna decyzja – powiedziała
Magda, lekko się rumieniąc.
- Opowiedz nam coś o sobie no i oczywiście to, jak poznałaś się
z Markiem – zachęciła ją Ela i dodała – A ja przygotuję nam
kawę jak zwykle o tej porze. No bo wiesz, z dziewczynami mamy swoje
tzw. „święte pięć minut”, czyli czas gdy spotykamy się
tutaj w bufecie wszystkie trzy na kawie i rozmawiamy o wszystkim.
Mam nadzieję, że teraz do nas dołączysz. Będzie nam bardzo miło
jeśli się zgodzisz – wszystkie trzy spojrzały na nią
wyczekująco
- Ależ oczywiście. Mi również będzie bardzo miło –
odpowiedziała szczerze uradowana tą propozycją
- W takim razie od dzisiaj codziennie o tej porze meldujesz się
tutaj na kawę w naszym towarzystwie. Oczywiście, jeśli Marek nie
da Ci jakiegoś zadania nie cierpiącego zwłoki – powiedziała
Ala i szczerze uściskała dziewczynę, od razu bardzo polubiła tę
nieśmiałą i drobną dziewczynę, która przypominała jej z
ubioru Ulę Cieplak, jej serdeczną przyjaciółkę, z czasów przed
metamorfozą jej wyglądu.
- No to opowiadaj o sobie i jak zapoznałaś się z naszym
Mareczkiem – zachęciła Magdę Ela popijając kawę. Opowiedziała
im to samo co Markowi wtedy w parku oraz o tym jak się poznali z
nim w parku i to jak bardzo przejął się jej losem oraz że
zaoferował jej swoją pomoc w postaci zatrudnienia jej w FD jako
swojej asystentki oraz tego, że dopóki nie znajdzie sobie
mieszkania zamieszkania u niego.
- Wiedziałam, że prezes się zmienił ale nie sądziłam, że aż
tak – powiedziała zaskoczona opowieścią nowej przyjaciółki
Ela.
- Ela, co masz na myśli mówiąc, że Marek się zmienił? - lekko
zbita z tropu dziewczyna zapytała się bufetowej.
- To ty nic nie słyszałaś o dawnym życiu prezesa? - spytała
zaskoczona Ela. Na ratunek Magdzie wysunęła się Ala:
- Ela, a skąd ona mogła wiedzieć skoro jest w firmie od dzisiaj?
- powiedziała do Eli, po czym zwróciła się do dziewczyny. - No
bo wiesz, Marek od zawsze był przystojny, szarmancki i sympatyczny.
Ale dawniej wykorzystywał to w zgoła inny sposób. - upiła łyk
kawy i spytała się koleżanki – Bardzo Ci się spieszy? Bo to
trochę długa historia i zejdzie chwilę zanim Ci ją opowiem.
-
Nie – odpowiedziała dziewczyna – Marka już dzisiaj nie będzie
w firmie więc mogę posiedzieć tu z Wami – uśmiechnęła się
ciepło do swoich nowych przyjaciółek. Są bardzo miłe
i nie patrzą na mój wygląd tak samo jak Marek. Czuję, że będę
dużo czasu spędzać w bufecie z dziewczynami. A jeśli nie będę
miała czasu w pracy to zawsze będziemy mogły się spotkać po
pracy – pomyślała bardzo
zadowolona. W tym czasie Ala wróciła do swojej opowieści:
- Słyszałaś o Paulinie Febo? - spytała, na co Magda: - Tak,
Marek mówił mi, że była jego narzeczoną.
- Tak, zgadza się. Byli razem 7 lat. Ale ich związek nie był
udany. Ona była, w sumie nadal jest, bardzo wyniosła. Strasznie
kontrolowała Marka i była strasznie o niego zazdrosna. Ale i on
nie był święty. Razem z Sebastianem prowadzili bardzo bujne życie
towarzyskie. Imprezy, kluby, alkohol, dziewczyny. Nieraz Marek
zdradzał Paulinę z modelkami albo ze swoimi asystentkami. Ile ich
było: Klaudia, Domi, Pati, Mirabella, Marta, Weronika, Lidka,
Joaśka. Wszystkim się zdawało, że je kocha. Najgorzej było z
asystentkami, bo kiedy Paulina odkrywała jego romans to kazała
każdą zwalniać, a on robił to bez żadnego żalu. Sytuacja
zmieniła się kiedy jego asystentką została Ula Cieplak.
- Była pani prezes? - zapytała z niedowierzaniem Magda
-
Tak, karierę w firmie zaczynała od stanowiska asystentki. Gdy
zaczęła tu pracować podobny miała styl ubioru jak ty, okulary
też nosiła. Ale miała aparat na zębach i okulary miała
niedopasowane. Przez to jak wygląda zaczynali ją przezywać
„Brzydulą”. Ona też zakochała się w Marku od pierwszego
wejrzenia, ale starała się to bardzo ukryć. Mimo to od razu
wiedziałam co się z nią dzieje. Później mimo moich usilnych
wysiłków wplątała się w romans z Markiem. On z początku
udawał, ponieważ Ulka wzięła dla niego dwa kredyty na ratowanie
finansów firmy i gdy wzięła drugi kredyt dał jej w zastaw weksel
na swoje udziały w FD, a ma połowę firmy. Sebastian mu nagadał
głupot, że Maciek Szymczyk, przyjaciel Uli i narzeczony naszej Ani
z recepcji, może to wykorzystać. Ale z czasem zaczął do niej
czuć coś więcej. Z początku nie zdawał sobie sprawy z tego, że
to miłość. Ale gdy pewnej nocy spotkali się nad Wisłą dotarło
do niego, że się zakochał w niej. Wtedy też miał odbyć się
konkurs na stanowisko dyrektora finansowego po Aleksie. Markowi
bardzo zależało na tym, żeby Ula nim została, ponieważ raport
ze sprzedaży FD Sportivo nie
był zbyt optymistyczny i raport finansowy na kwartalne posiedzenie
zarządu trzeba było sfałszować, aby nadal prezesem był Marek.
Ula wygrała konkurs, została dyrektorem i postanowiła, że
sfałszuje ten raport, że zrobi to dla niego. Jednak na dzień
przed zarządem dowiedziała się, że Marek ją oszukał. Bardzo to
przeżyła no i oczywiście znienawidziła go. To znaczy tak sobie
wmawiała, jednak nadal go kochała. On próbował ją przeprosić,
wręcz błagał aby mu wybaczyła. Wyjechała na Mazury i tam
poznała kardiologa z Warszawy, Piotra. Z firmy odeszła, jednak gdy
okazało się, że Aleks knuje za plecami Marka i jego ojca
Krzysztofa plan przejęcia firmy wraz z braćmi Scacci, wróciła do
firmy z planem ratunkowym. Gdy nie chciała się zgodzić na
współpracę z Markiem, on podjął decyzję o tym, że on odejdzie
z firmy, a Ula przejmie po nim stanowisko prezesa. Ula w tym czasie
bardzo wypiękniała, przez co podobała się facetom. Marek
próbował nadal odzyskać jej zaufanie. Nawet prawie już mu się
udało. Jednak Ula podjęła decyzję o wyjeździe do Bostonu z
Piotrem. Marka to kompletnie zdołowało, ale nie chciał się
poddać, próbował do samego końca. Jednak po premierze FD Gusto
Ula oddała prezesurę w ręce
Marka. Na bankiecie powiedziała mu, że za tydzień leci z Piotrem
do Bostonu. Kompletnie się załamał, nie chciał z nikim
rozmawiać. Mieli być tam rok, ale są już dwa lata. Nawet nie
wiem co u niej,czy wyszła za mąż za Piotra czy nie. A co do Marka
to do tej pory to przeżywa. Jednak gdy Cię poznał trochę mu się
poprawiło. Już nie jest taki przygaszony jak wcześniej. -
zakończyła swoją opowieść. Nie wiedziałam, że on
przeszedł aż tak drastyczną przemianę wewnętrzną. Żal mi go,
dużo już się wycierpiał w swoim życiu –Magda
rozmyślała nad słowami Ali. Spojrzała na zegarek i zobaczyła,
że pora wracać do obowiązków
- Dobra, dziewczyny. Ja idę troszkę popracować. Widzimy się
jutro, tak? - powiedziała z nadzieją w głosie
-
No pewnie, że tak – odpowiedziały zgodnym chórem, a Ala
zaproponowała, że pójdą razem bo też idzie na 5 piętro. Gdy
weszły do windy Ala przyglądała się chwile swojej
nowej przyjaciółce i
znienacka zapytała:
- On ci się podoba?
- Kto? - wyrwana z zamyślenia dziewczyna spojrzała na przyjaciółkę
troszkę nieobecnym wzrokiem
- Marek. Podoba ci się, prawda? - powtórzyła pytanie Milewska.
Zdumienie Magdy sięgnęło zenitu
- Skąd wiesz?- zapytała jeszcze zszokowana Małek
- Domyśliłam się. Widziałam twoje emocje gdy opowiadałam o nim.
Ale nie martw się, nikomu nie powiem. Tylko obiecaj mi, że
będziesz ostrożna, dobrze? - poprosiła z wyraźną troską swoją
przyjaciółkę
- Obiecuję. Nie bój się, umiem ukrywać swoje prawdziwe emocje.
Marek to tylko mój szef, ewentualnie przyjaciel. Ale nikt więcej.
Nie wpakuję się w żaden romans z nim.- gorliwie zapewniła
Alicję, którą trochę to uspokoiło, bo zauważyła już, że ta
dziewczyna jest bardzo rozsądna i nie postępuje pochopnie ani pod
wpływem chwili. W końcu dotarły do sekretariatu prezesa i się
rozstały, bo Sebastian potrzebował pilnie pomocy swojej
sekretarki. Dziewczyna weszła do pustego sekretariatu, gdyż Marek
jednak już nie wrócił a Violetta poszła do bufetu. Usiadła przy
swoim biurku, włączyła komputer i zabrała się do pracy. Właśnie
miała dokonać analizy materiałów konkurencji gdy usłyszała
stukot obcasów i do sekretariatu weszła wysoka brunetka o bardzo
smukłej sylwetce i wspaniałej urodzie, która lekko zadzierała
nosa do góry i była bardzo sztywna. Już miała naciskać klamkę
do gabinetu Marka, gdy za plecami usłyszała kobiecy głos:
- Dzień dobry. Przykro mi, ale szefa nie ma. - powiedziała bardzo
uprzejmym tonem.
- Przepraszam bardzo, a kim pani jest? - zapytała zdumiona brunetka
jednocześnie obrzucając spojrzeniem wygląd i sylwetkę
dziewczyny.
- Magdalena Małek, nowa asystentka.- wyciągnęła rękę w
kierunku swojej rozmówczyni w geście powitania, lecz ta to
zignorowała.
- A kiedy Marek będzie? - zapytała się, przyglądając się z
niesmakiem ubraniu kobiety.
- Dzisiaj już nie wróci. Ale może coś przekazać? - zapytała
życzliwie
- Przekaż mu, że chcę z nim pilnie porozmawiać – powiedziała
dumna kobieta i zadarła nos jeszcze bardziej do góry.
- Pani godność? - zapytała rzeczowo Magda, na co tamta prychnęła
pogardliwie
- Kpisz sobie ze mnie dziewczyno?! Jak możesz powiedzieć, że nie
wiesz kim jestem?! - wybuchnęła wściekła aż do czerwoności.
- Przepraszam panią bardzo, ale pracuję dopiero pierwszy dzień i
nie znam jeszcze wszystkich pracowników – odpowiedziała speszona
dziewczyna
-
Paulina Febo – odpowiedziała Włoszka i wyszła stukając swoimi
niebotycznie wysokimi obcasami. Magda usiadła zrezygnowana za
biurkiem. A więc to jest Paulina Febo? Strasznie dumna i
wyniosła. Na pewno się nie dogadamy. A jak na mnie patrzyła,
jakbym była co najmniej trędowata. Rozmyślania
przerwała jej wchodząca do sekretariatu Violetta.
- O, jesteś. Super! I jak ci się podoba w firmie?- zaczęła
trajkotać panna Kubasińska
- Fajnie jest – odpowiedziała jej jeszcze trochę nieobecna nowa
współpracownica.
- Febo tu była? - Kubasińska usiadła za swoim biurkiem i zaczęła
pisać coś na komputerze
- Tak, ale skąd wiesz? - zapytała Magda jednocześnie przeglądając
materiały konkurencji
- Bo jak ryknęła na Ciebie to słyszało ją całe piętro. Ale
nie martw się. Ona tak zawsze. A ja kiedyś myślałam, że jest
moją przyjaciółką – oderwała wzrok od komputera i przyjrzała
się Magdzie.
- Czemu nosisz takie niemodne ciuchy? - zapytała się wprost
koleżanki ponieważ zawsze była bardzo bezpośrednia co do
wyglądu. Magda się trochę zmieszała ale odpowiedziała:
- Bo na razie nie stać mnie na nic nowego, ani tym bardziej modnego
– spuściła głowę i lekko się zarumieniła. Na co panna
Kubasińska chwilę milczała intensywnie o czymś myśląc, po czym
wstała zza biurka, wzięła torebkę i powiedziała do koleżanki:
- Chodź, idziemy.
- Ale dokąd? - zapytała zaskoczona dziewczyna – Mamy jeszcze
trochę pracy. Poza tym nie ma jeszcze 17:00.
- Spokojnie, przełączyłam telefon na moją komórkę –
próbowała ją przekonać – Poza tym będziemy na tym piętrze
więc nie martw się o nic.
- No dobra – zgodziła się, bo wiedziała, że nie wymiga się od
pomysłu Violi. - A powiesz mi dokąd idziemy? - zapytała
- Niespodzianka – odpowiedziała blondynka – Zobaczysz na
miejscu.
Wyszły na korytarz i skierowały się w stronę pracowni Pshemko.
Magda nie domyślała się po co koleżanka ciągnie ją do mistrza.
A Viola wpadła na pomysł jak może pomóc swojej nowej koleżance
w zmianie wyglądu. Gdy weszły do pracowni zastały obu panów
zaciekle dyskutujących nad projektami do nowej kolekcji.
- Dzień dobry – przywitały się jednocześnie dziewczyny. Oni
podnieśli głowy i przywitali się:
- Violetta i Magdalena. Jakże miło, że zajrzałyście do nas. -
powiedział zadowolony mistrz – Co Was sprowadza?
- Mistrzu – zaczęła Violetta – Bo ja mam taką malutką
prośbę.... - zawsze czuła się spięta w towarzystwie Pshemko.
- O co chodzi duszko? - dopytywał projektant – Nie obawiaj się i
mów śmiało.
- Chodzi o to, czy moglibyście jakoś pomóc Magdzie ze zmianą jej
wyglądu? - spytała nieśmiało sekretarka – Bo ją na razie na
to nie stać. A chcę, żeby to nastąpiło zanim wszyscy zaczną
się z niej naśmiewać, tak jak było z Ulą.
- Tato to świetny pomysł – powiedział do tej pory milczący
Wojtek – Gdy była tutaj z Markiem pomyślałem o tym samym co
Viola.
- Ależ to żaden problem! - zakrzyknął uradowany mistrz –
Wojtuś – zwrócił się do syna – zajmiesz się wszystkim
dopóki nie wrócę. - Następnie zwrócił się do zszokowanej
dziewczyny – A Magdalena niech idzie po torebkę i ruszamy.
- Ale dokąd? - dziewczyna była teraz w kompletnym zaskoczeniu. -
Ja muszę wracać do pracy.......
- Ale niech Magdalena mi się nie sprzeciwia – nalegał Pshemko –
Urodę i wdzięki należy eksponować. Tak się składa, że jest w
Warszawie mój znajomy stylista z Włoch. Niech zresztą Violetta
powie, jak odmienił Urszulę. A później wrócimy do firmy i
wybierzemy dla Magdaleny kilka kreacji z magazynu.
- No dobrze, chyba nie mam innego wyjścia – powiedziała
zrezygnowana i poszły z Violettą do sekretariatu. Gdy weszły
dziewczyna poinstruowała Violettę co ma robić oraz poprosiła
ją, aby zrobiła zadania z listy, którą Marek zostawił przed
wyjściem z pracy. Następnie wzięła płaszczyk oraz torebkę i
udała się z mistrzem w kierunku wind. Wsiedli do jego niebieskiego
Volkswagena Garbusa i ruszyli w kierunku ścisłego centrum miasta.
Świetny początek! Bardzo intrygujące opowiadanie. Magda ma szybką metamorfozę, która napewno spodoba się Markowi. Jestem ciekawa kiedy on się w niej zakocha. Zastanawia mnie też co się stało, że Dobrzański pojechał do rodziców. Czekam na cd. Zapraszam do mnie na II część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Angela :)
Bardzo fajna część, kiedy kolejna? :) Mam nadzieję, że nie będziesz rozwodzić się nad związkiem Marka i Magdy, bo to dla mnie, droga przez mękę :D Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńNooo, teraz na pewno się doda. No to jadę.
OdpowiedzUsuńOgromne pochwały, bo tylko chwalić mogę znakomity pomysł na opowiadanie, które jest świetnie napisane, nie zawiera błędów, a przynajmniej ja nie zauważyłam ich w ogóle. Niesamowicie długie rozdziały, chyba ze dwadzieścia stron worda. Brawo, brawo, brawo. Jeśli utrzymasz ten poziom, ten blog będzie jednym z najlepszych na temat serialu. Poza tym ogromnie się cieszę, że dołączyłaś do piszących historie o Marku i Uli, bo zostało nas już naprawdę niewiele. jeszcze teraz Amicus zawiesiła bloga, przez tę bardzo nieprzyjemną i wręcz ohydną nagonkę hejterską i chociaż ja nie miałam z tym nic wspólnego, czuję się w jakiś sposób współodpowiedzialna, że ten blog przestał funkcjonować. Wciąż liczę na to, że ta przerwa w publikacjach nie potrwa długo.
A wracając do Twojego bloga, jestem zachwycona i czekam na kolejne rozdziały.
Serdecznie Cię pozdrawiam i jeśli dotrwasz, to zapraszam Cię do mnie na kolejną część tuż po północy.
Małgosiu
UsuńBardzo dziękuję. Nie spodziewałam się takich pochwał. Na początku myślałam o zaszufladkowaniu tego opowiadania, ale w końcu stwierdziłam, że warto zaryzykować. I widzę, że było warto :). W Open Office rozdział zajmuje mi 8 stron. Wszystkie części będą miały taką długość. Następną część właśnie piszę, ale trochę opornie mi idzie, bo też mam akurat naukę. Postaram się do soboty ją dodać
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Tak Małgosia ma 100% racji wszystko ładnie i pięknie. Tylko na co mam teraz czekać skoro wiem kto z kim na końcu się zwiąże. Proszę nie zdradzaj ciągu dalszego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Witaj
UsuńDziękuję za pozostawienie komentarza. Powiem tylko tyle, że ostatnio zmieniła mi się trochę koncepcja opowiadania. Ale nic więcej nie zdradzę :). Musicie czekać cierpliwie na kolejne części :)
3 rozdział, jeśli dam radę, to pojawi się dzisiaj wieczorem lub o północy
Pozdrawiam serdecznie :)
Cieszę się , że kolejna osoba zaczęła pisać o ulubionej parze, no cóż nie lubię kiedy u boku Uli lub Marka jest ktoś inny, ale taki miałaś pomysł i mam nadzieje , że zakończysz to happy endem, pozdrawiam B
OdpowiedzUsuńJest tak profesjonalnie,że aż trudno uwierzyć,że pisze amatorka. Mam na myśli głównie styl i długość rozdziałów. Mam nadzieję,że to własna praca a nie przeróbka harlequinu na potrzeby opowiadania jak miało to już miejsce na Streemo. Tam jednak kłamstwo szybko wyszło na wierzch.
OdpowiedzUsuńPozdrawia stała czytelniczka.
Witaj
UsuńPomysł na opowiadanie oczywiście autorski. Co do harlequinów, nawet ich w domu nie mam, więc nie miałabym czego przerabiać :D. Jakoś tak mnie nagle naszedł pomysł, aby stworzyć opowiadanie z trochę inną fabułą. Mam też w głowie już zalążki pomysłu na kolejne opowiadanie :). Ale nie spodziewałam się, że to opowiadanie tak się spodoba. Na początku jego tworzenia myślałam o jego zaszufladkowaniu, ale widzę, że popełniłabym wielki błąd :)
Zapraszam jutro na 3 rozdział :)
Pozdrawiam serdecznie :)