Rozdział
III
Po 15
minutach dotarli na miejsce. Zatrzymali się na parkingu przy ul.
Rudnickiego i podeszli do budynku po przeciwnej stronie drogi. Magda
odczytała szyld : „Salon Urody Monique”. Nagle strasznie się
zaczęła stresować.
-
Magdaleno, wchodzimy – zawołał ją mistrz. Lecz ona stała cały
czas w miejscu nie mogąc zrobić ani kroku. W końcu się odezwała:
-
Mistrzu, ja nie mogę, muszę wracać do firmy, mam dużo pracy –
próbowała przekonać Pshemko do powrotu, lecz mistrz był
nieugięty:
-
Praca nie zając, nie ucieknie. Marka nie ma przecież, a Violetta
obiecała, że się wszystkim zajmie. Choć co do Violetty to miałbym
wątpliwości – tu się zawahał, ale nie trwało to długo – Tu
nam zejdzie około dwóch godzin, potem i tak jedziemy do firmy, bo z
magazynu mamy wybrać dla Magdaleny kreacje. A później Magdalena
może wracać do pracy. Ale od tej wizyty nie uciekniesz, duszko. -
Powiedział i się triumfalnie uśmiechnął. Wiedział, że nie
będzie miała już argumentów aby dalej oponować.
- No
dobrze, wchodzimy. - powiedziała zrezygnowana dziewczyna i
posłusznie wkroczyła do budynku za Pshemko. Od razu uderzył ją
przyjemny klimat tego miejsca. Znajdowały się tu trzy gabinety:
fryzjer, kosmetyczka i solarium. W każdym z nich obsługiwanych
było po trzech klientów jednocześnie. Widać, że salon ten miał
dobrą renomę gdyż była ogromna kolejka w każdym z gabinetów.
Pshemko podszedł do młodej fryzjerki, która właśnie modelowała
włosy pewnej starszej pani.
-
Witaj moja droga Moniko – przywitał się z kobietą. Miała długie
brązowe włosy, upięte w warkocz, brązowe oczy. Była bardzo
szczupła i ubrana w zwiewną tunikę w kwiaty, czarne jeansy i
baleriny.
-
Mistrzu, witaj! - odpowiedziała rozentuzjazmowana i uścisnęła go
serdecznie. - Co cię tutaj sprowadza? Ostatnio rzadko zaglądasz –
pożaliła się.
-
Duszko, wszystko przez to, że teraz tworzymy z Wojtusiem nową
kolekcję jesienno – zimową – powiedział Pshemko chcąc się
wytłumaczyć – A jestem tutaj ponieważ dowiedziałem się, że
zawitał do was Mauricio . Prawda to jest? - zapytał
- Tak
– odpowiedziała Monika, która była właścicielką tego salonu.
- Przyjechał wczoraj.
- To
świetnie się składa, bo mam do niego małą prośbę – po chwili
mistrz sobie przypomniał o Magdzie, która stała z tyłu i
przysłuchiwała się ich rozmowie.- Magdaleno, na śmierć
zapomniałem o tobie. Czemu Magdalena milczy? Przecież muszę was ze
sobą poznać – to powiedziawszy zwrócił się do fryzjerki – To
jest Magdalena, moja nowa znajoma, no i nowa asystentka prezesa –
po czym zwrócił się do Magdy – A to jest Monika, właścicielka
tego salonu i zarazem moja serdeczna przyjaciółka. - Ponowne
zwrócił się do Moniki – W takim razie prowadź nas, duszko, do
Mauricio. Mamy niezbyt wiele czasu.
-
Oczywiście, proszę tędy – powiedziała kobieta i zaprowadziła
ich na zaplecze, gdzie przebywał słynny włoski stylista, Mauricio
Contadore, przyjaciel Pshemko z dawnych lat. Gdy weszli właśnie
rozmawiał ze swoim asystentem. Nagle usłyszał za sobą tak dobrze
znany mu głos:
-
Mauricio, przyjacielu, witaj ponownie w Polsce! - wykrzyknął
Pshemko z radością i serdecznie uściskał mężczyznę. Całkiem
przystojny ten Włoch – pomyślała
Magda – ale Marek, jak dla mnie, jest od niego sto razy
przystojniejszy – i zaczęła
myśleć o nim, o tym co teraz robi i co chciała od niego mama. Jej
rozmyślania przerwał głos Mauricio, który rozmawiał z Pshemko.
- Ile to czasu się nie widzieliśmy przyjacielu? - zapytał mistrza
będąc bardzo ukontentowany faktem spotkania go tutaj.
- Już dwa lata minęło – odpowiedział mistrz i dodał – od
tego czasu sporo się pozmieniało w firmie.
- Tak, słyszałem o FD GUSTO. Przepiękna kolekcja, zresztą jak
każda wychodząca spod twojej ręki – chwalił Mauricio
przyjaciela. A Pshemko słuchał bardzo rad tych pochwał. - Pomysł
na kolekcję jednak nie był mój – powiedział po chwili. - A
teraz wracając do celu mojej wizyty. Pamiętasz, jak przed dwoma
laty zmieniałeś wygląd mojej przyjaciółki, Urszuli Cieplak? -
zapytał
- Tak, pamiętam. Po tych zabiegach bardzo wypiękniała. -
odpowiedział stylista. – A co ma to wspólnego z twoją dzisiejszą
wizytą? - zapytał.
- Chciałbym ci przedstawić Magdalenę. - wskazał gestem na
dziewczynę stojącą za nim. - Jest nową asystentka Marka. I
chciałbym cię prosić, żebyś zmienił jej wygląd tak jak kiedyś
zrobiłeś to z Urszulą. - Po czym zwrócił się do swojej
towarzyszki – Magdaleno, niech Magdalena tu podejdzie.
- Dzień dobry – powiedziała Magda i uścisnęła rękę Mauricio.
- Widzę, że masz piękne, gęste włosy. Co myślisz o tym, aby
lekko je skrócić i zmienić ich kolor? - spytał się Magdy.
- Oddaję się do pana dyspozycji – powiedziała dziewczyna i
zajęła miejsce na fotelu fryzjerskim, który wskazał jej stylista.
Wszyscy ludzie patrzyli na nią ze złością, któraś z młodych
kobiet nawet się odezwała:
- Przyszła ostatnia, a wryła się bez kolejki. - Na co zareagował
Pshemko:
Pracownicy Febo&Dobrzański przychodzą tutaj nie do Moniki tylko
do Mauricio Contadore, włoskiego stylisty, a on pracownikiem tegoż
salonu nie jest i do niego kolejka nie obowiązuje. - Po tych słowach
mistrza buntownicza młoda kobieta zamilkła. Natomiast projektant
zwrócił się do stylisty:
- Mauricio, zrób tak by wszystko pasowało do owalu i wyglądu
twarzy oraz aby było według najnowszych trendów.
- Jasne, zrobię ją na bóstwo. - Po czym zwrócił się do Magdy:
- Obiecuję, że nikt w firmie cię nie pozna. Każdego swoim
wyglądem powalisz z nóg – uśmiechnął się życzliwie i zabrał
się do pracy.
W tym samym czasie na piątym piętrze biurowca FD pracował w swoim
gabinecie mężczyzna w wieku przybliżonym do wieku prezesa. Ubrany
był w szary, połyskujący, szykowny, garnitur, granatową koszulę
i szal w czarno – białą kratkę. Był to Aleksander Febo,
dyrektor ds. finansowych, odwieczny wróg Marka, wiecznie
podkładający mu kłody pod nogi. Jednak ostatnio się uspokoił.
Senior Dobrzański w końcu poznał prawdziwe oblicze swojego
przyszywanego syna i zagroził mu, że jeśli nie zmieni swojego
postępowania zostanie zwolniony dyscyplinarnie bez względu na to,
że jest współwłaścicielem. Aleksa perspektywa utraty posady
bardzo zaniepokoiła i postanowił skupić się na swoich
obowiązkach. Właśnie pracował nad rozliczeniami gdy nagle drzwi
go gabinetu otwarto z hukiem. Poniósł głowę znad papierów i
ujrzał Paulinę, która wpadła niczym burza i była bardzo
wściekła.
- Paulina........ - próbował jej powiedzieć, że jest zajęty, ale
nie dała mi dojść do słowa i bezceremonialnie mu przerwała:
- Co za bezczelność. Żeby tak potraktować ambasadora firmy, i
zarazem jej współwłaściciela! - była bardzo oburzona
- Co się znowu stało? - spytał zniechęcony. Męczyły już go jej
te nieuzasadnione niczym żale i pretensje do całego świata.
- Marek zatrudnił nową asystentkę – odpowiedziała zadzierając
przy tym lekko nosa.
- To chyba dobrze – powiedział i powrócił do analizowania
dokumentów. Jednak siostra znowu mu przerwała:
- A ty wiesz jaka to prostacka dziewucha?! Zatrudnił drugą Brzydulę
– prychnęła w charakterystyczny sobie sposób. - A jak mnie
potraktowała?! Uwierzysz, że ona nie wiedziała kim ja jestem?! -
krzyczała panna Febo – Fratello, może ty z tym zrobisz porządek.
Jesteś moją jedyną nadzieją pozbycia się tego dziewuszyska. -
spojrzała na niego błagalnie.
- Paulina, ale teraz jestem zajęty – powiedział Aleks opanowanym
głosem. Lecz Paulina nie dawała za wygraną:
- Brat, błagam – prosiła go usilnie.
- Sorella, zajmę się tym, ale jutro. Wiesz,że Krzysztof mi nie ufa
i że śledzi każdy mój ruch. Muszę skończyć dla niego to
rozliczenie na jutro. Wiesz dobrze, że jeśli tego nie zrobię to
mnie wywali na bruk – dopiero ten argument wysunięty przez brata
pohamował zapędy Włoszki
- No dobrze. Ale zajmiesz się tym jutro na pewno? - zapytała z
obawą w głosie
- A czy ja cię kiedyś zawiodłem lub nie dotrzymałem danego ci
słowa? - trochę zabolało go to, że Paulina w niego wątpi.
- Nie. Przepraszam. Ale ja tej prostaczki nie będę tolerować w
naszej firmie. Dziękuję ci bardzo – powiedziała to, podeszła do
niego i pocałowała go w policzek. - W takim razie ja ci już dłużej
nie przeszkadzam. Do zobaczenia u mnie na kolacji. Ciao! -
powiedziała i wyszła zamykając za sobą drzwi. Opadł bezsilnie na
fotel i ciężko westchnął. Skoro Marek zatrudnił tę
dziewczynę to musi być naprawdę dobra w tym co robi – rozmyślał.
- Jutro pójdę i się
z nią zapoznam. Odkąd Cieplak wyjechała Marek nie zatrudnia byle
kogo. Spojrzał na
zegarek i zabrał się ponownie do pracy.
Tymczasem w „Salonie Urody
Monique” młoda, niewysoka kobieta przyglądała się swojemu
obiciu lustrzanemu z niedowierzaniem. I gdyby nie ubiór pewnie sama
siebie by nie poznała. Miała teraz kasztanowe, przycięte włosy,
ułożone falami. Na twarzy miała lekki, naturalny makijaż, dobrany
do koloru jej cery. Okulary zastąpiono soczewkami kontaktowymi. Była
zachwycona swym nowym wyglądem. O
kurczę. To naprawdę ja? Nie wiedziałam, że zmiana fryzury i
makijażu może aż tak zmienić wygląd. Pomysł z soczewkami był
trafiony w dziesiątkę. Rozmyślania
Magdy przerwał Pshemko:
- I jak, Magdaleno? Podoba się? - zapytał się z uśmiechem.
- Jest przepięknie. Gdyby nie te ubrania to nie poznałabym samej
siebie – wzruszona dziewczyna podeszła do Mauricio i go
wyściskała:
- Dziękuję panu bardzo. Teraz nie muszę się wstydzić tego jak
wyglądam. Jest pan mistrzem w swoim fachu – pochwały te bardzo
schlebiały styliście. Podziękowali Monice za udostępnienie im
stanowiska fryzjerskiego, pożegnali się ze wszystkimi i ruszyli w
drogę powrotną do firmy. Po drodze oboje milczeli. Magda rozmyślała
nad tym, jak na jej wygląd zareaguje Marek. Natomiast mistrz myślał
o tym , jakie kreacje byłyby dla dziewczyny idealne. Po 15 minutach
jazdy zajechali na parking przy FD, weszli do biurowca i wjechali na
piąte piętro. Tak się im udało, że było już po siedemnastej i
w firmie byli tylko oni oraz pan Władek, Viola i Wojtek. Ten ostatni
szperał w magazynie i wyszukiwał kreacje podkreślające atuty
figury Magdy. Gdy weszli do pracowni Violetta i Wojtek zaniemówili z
wrażenia na widok tej pięknej dziewczyny.
- O jeżuniu, Magda. Wyglądasz jak milion marek – Kubasińska była
pod ogromnym wrażeniem.
- Mauricio potrafi czynić cuda – Wojtek natomiast chwalił talent
stylisty.
- Magda, ale Marek nie może cię zobaczyć wcześniej niż w pracy –
zauważyła Viola. - Co ty na to, żebyś dzisiejszą noc spędziła
u mnie? - zapytała
- To genialny pomysł. Oczywiście, że się zgadzam. Tylko później
dam Markowi znać, że nocuję u ciebie
- Dobrze, dość tych pogaduszek. Idziemy wybierać i przymierzać
kreacje- powiedział Pshemko i skierował się w stronę magazynu, a
za nim szli pozostali. Bardzo długo zeszło im przeszukiwanie
całego magazynu, ale w końcu udało im się znaleźć sukienki,
spodnie, spódnice, bluzki, żakiety, buty oraz dodatki. W trakcie
przymierzania ostatniej kreacji usłyszała dźwięk przychodzącego
SMS-a. Była to wiadomość od Marka:
Magda,
wybacz ale zostaję na noc u rodziców. Adres i klucze masz w
pierwszej szufladzie mojego biurka. Przeczytała
z uśmiechem na twarzy i od razu odpisała: Nic
się nie dzieje. Ja i tak dzisiaj nocuję u Violetty. Taki babski
wieczór :). A jak tam u rodziców?. Po
chwili otrzymała odpowiedź: Tak.
Wszystko dobrze. Mama użyła podstępu aby mnie zwabić do nich i
nie chce mnie puścić, bo twierdzi, że muszę się podpaść :D.
Pozdrów ode mnie Violkę i życzę Wam udanego wieczoru. Do jutra
:).
Wrócili do pracowni, spakowali wszystkie rzeczy do toreb. Magda
poszła do gabinetu prezesa, otworzyła rzeczoną szufladę i wyjęła
z niej komplet kluczy i kartkę z adresem. Wróciła do pracowni,
podała Wojtkowi adres: Sienna 12/20 i pojechali zawieść wszystkie
torby z ubraniami. Do Violetty zabrała tylko jedną z ubraniami,
które miała założyć jutro do pracy. Do Pomiechówka dojechały
około 23:00. Magda poszła wziąć prysznic, a Violetta w tym czasie
naszykowała kolację, posłała Magdzie kanapę w salonie. Po
kolacji poplotkowały jeszcze chwilę, ale obie były tak zmęczone,
że od razu usnęły po wejściu do łóżek. To był dzień pełen
wrażeń. Dzień, od którego wszystko miało się zmienić.