Witajcie. Próbowałam, starałam się nie dopuścić do tej sytuacji ale niestety jestem zmuszona zawiesić bloga do początku września. Przepraszam Was, zawiodłam Was pewnie, ale nie dam rady teraz nic napisać, wracam wieczorami i nie mam czasu ani siły do komputera zasiąść.
Liczę, że wrócicie na mojego bloga we wrześniu.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanych wakacji :)
Ps. Jeśli znajdę czas na napisanie rozdziału to dodam go od razu(ale nie podaję konkretnego terminu)
sobota, 18 lipca 2015
sobota, 20 czerwca 2015
sobota, 30 maja 2015
Rozdział
III
Po 15
minutach dotarli na miejsce. Zatrzymali się na parkingu przy ul.
Rudnickiego i podeszli do budynku po przeciwnej stronie drogi. Magda
odczytała szyld : „Salon Urody Monique”. Nagle strasznie się
zaczęła stresować.
-
Magdaleno, wchodzimy – zawołał ją mistrz. Lecz ona stała cały
czas w miejscu nie mogąc zrobić ani kroku. W końcu się odezwała:
-
Mistrzu, ja nie mogę, muszę wracać do firmy, mam dużo pracy –
próbowała przekonać Pshemko do powrotu, lecz mistrz był
nieugięty:
-
Praca nie zając, nie ucieknie. Marka nie ma przecież, a Violetta
obiecała, że się wszystkim zajmie. Choć co do Violetty to miałbym
wątpliwości – tu się zawahał, ale nie trwało to długo – Tu
nam zejdzie około dwóch godzin, potem i tak jedziemy do firmy, bo z
magazynu mamy wybrać dla Magdaleny kreacje. A później Magdalena
może wracać do pracy. Ale od tej wizyty nie uciekniesz, duszko. -
Powiedział i się triumfalnie uśmiechnął. Wiedział, że nie
będzie miała już argumentów aby dalej oponować.
- No
dobrze, wchodzimy. - powiedziała zrezygnowana dziewczyna i
posłusznie wkroczyła do budynku za Pshemko. Od razu uderzył ją
przyjemny klimat tego miejsca. Znajdowały się tu trzy gabinety:
fryzjer, kosmetyczka i solarium. W każdym z nich obsługiwanych
było po trzech klientów jednocześnie. Widać, że salon ten miał
dobrą renomę gdyż była ogromna kolejka w każdym z gabinetów.
Pshemko podszedł do młodej fryzjerki, która właśnie modelowała
włosy pewnej starszej pani.
-
Witaj moja droga Moniko – przywitał się z kobietą. Miała długie
brązowe włosy, upięte w warkocz, brązowe oczy. Była bardzo
szczupła i ubrana w zwiewną tunikę w kwiaty, czarne jeansy i
baleriny.
-
Mistrzu, witaj! - odpowiedziała rozentuzjazmowana i uścisnęła go
serdecznie. - Co cię tutaj sprowadza? Ostatnio rzadko zaglądasz –
pożaliła się.
-
Duszko, wszystko przez to, że teraz tworzymy z Wojtusiem nową
kolekcję jesienno – zimową – powiedział Pshemko chcąc się
wytłumaczyć – A jestem tutaj ponieważ dowiedziałem się, że
zawitał do was Mauricio . Prawda to jest? - zapytał
- Tak
– odpowiedziała Monika, która była właścicielką tego salonu.
- Przyjechał wczoraj.
- To
świetnie się składa, bo mam do niego małą prośbę – po chwili
mistrz sobie przypomniał o Magdzie, która stała z tyłu i
przysłuchiwała się ich rozmowie.- Magdaleno, na śmierć
zapomniałem o tobie. Czemu Magdalena milczy? Przecież muszę was ze
sobą poznać – to powiedziawszy zwrócił się do fryzjerki – To
jest Magdalena, moja nowa znajoma, no i nowa asystentka prezesa –
po czym zwrócił się do Magdy – A to jest Monika, właścicielka
tego salonu i zarazem moja serdeczna przyjaciółka. - Ponowne
zwrócił się do Moniki – W takim razie prowadź nas, duszko, do
Mauricio. Mamy niezbyt wiele czasu.
-
Oczywiście, proszę tędy – powiedziała kobieta i zaprowadziła
ich na zaplecze, gdzie przebywał słynny włoski stylista, Mauricio
Contadore, przyjaciel Pshemko z dawnych lat. Gdy weszli właśnie
rozmawiał ze swoim asystentem. Nagle usłyszał za sobą tak dobrze
znany mu głos:
-
Mauricio, przyjacielu, witaj ponownie w Polsce! - wykrzyknął
Pshemko z radością i serdecznie uściskał mężczyznę. Całkiem
przystojny ten Włoch – pomyślała
Magda – ale Marek, jak dla mnie, jest od niego sto razy
przystojniejszy – i zaczęła
myśleć o nim, o tym co teraz robi i co chciała od niego mama. Jej
rozmyślania przerwał głos Mauricio, który rozmawiał z Pshemko.
- Ile to czasu się nie widzieliśmy przyjacielu? - zapytał mistrza
będąc bardzo ukontentowany faktem spotkania go tutaj.
- Już dwa lata minęło – odpowiedział mistrz i dodał – od
tego czasu sporo się pozmieniało w firmie.
- Tak, słyszałem o FD GUSTO. Przepiękna kolekcja, zresztą jak
każda wychodząca spod twojej ręki – chwalił Mauricio
przyjaciela. A Pshemko słuchał bardzo rad tych pochwał. - Pomysł
na kolekcję jednak nie był mój – powiedział po chwili. - A
teraz wracając do celu mojej wizyty. Pamiętasz, jak przed dwoma
laty zmieniałeś wygląd mojej przyjaciółki, Urszuli Cieplak? -
zapytał
- Tak, pamiętam. Po tych zabiegach bardzo wypiękniała. -
odpowiedział stylista. – A co ma to wspólnego z twoją dzisiejszą
wizytą? - zapytał.
- Chciałbym ci przedstawić Magdalenę. - wskazał gestem na
dziewczynę stojącą za nim. - Jest nową asystentka Marka. I
chciałbym cię prosić, żebyś zmienił jej wygląd tak jak kiedyś
zrobiłeś to z Urszulą. - Po czym zwrócił się do swojej
towarzyszki – Magdaleno, niech Magdalena tu podejdzie.
- Dzień dobry – powiedziała Magda i uścisnęła rękę Mauricio.
- Widzę, że masz piękne, gęste włosy. Co myślisz o tym, aby
lekko je skrócić i zmienić ich kolor? - spytał się Magdy.
- Oddaję się do pana dyspozycji – powiedziała dziewczyna i
zajęła miejsce na fotelu fryzjerskim, który wskazał jej stylista.
Wszyscy ludzie patrzyli na nią ze złością, któraś z młodych
kobiet nawet się odezwała:
- Przyszła ostatnia, a wryła się bez kolejki. - Na co zareagował
Pshemko:
Pracownicy Febo&Dobrzański przychodzą tutaj nie do Moniki tylko
do Mauricio Contadore, włoskiego stylisty, a on pracownikiem tegoż
salonu nie jest i do niego kolejka nie obowiązuje. - Po tych słowach
mistrza buntownicza młoda kobieta zamilkła. Natomiast projektant
zwrócił się do stylisty:
- Mauricio, zrób tak by wszystko pasowało do owalu i wyglądu
twarzy oraz aby było według najnowszych trendów.
- Jasne, zrobię ją na bóstwo. - Po czym zwrócił się do Magdy:
- Obiecuję, że nikt w firmie cię nie pozna. Każdego swoim
wyglądem powalisz z nóg – uśmiechnął się życzliwie i zabrał
się do pracy.
W tym samym czasie na piątym piętrze biurowca FD pracował w swoim
gabinecie mężczyzna w wieku przybliżonym do wieku prezesa. Ubrany
był w szary, połyskujący, szykowny, garnitur, granatową koszulę
i szal w czarno – białą kratkę. Był to Aleksander Febo,
dyrektor ds. finansowych, odwieczny wróg Marka, wiecznie
podkładający mu kłody pod nogi. Jednak ostatnio się uspokoił.
Senior Dobrzański w końcu poznał prawdziwe oblicze swojego
przyszywanego syna i zagroził mu, że jeśli nie zmieni swojego
postępowania zostanie zwolniony dyscyplinarnie bez względu na to,
że jest współwłaścicielem. Aleksa perspektywa utraty posady
bardzo zaniepokoiła i postanowił skupić się na swoich
obowiązkach. Właśnie pracował nad rozliczeniami gdy nagle drzwi
go gabinetu otwarto z hukiem. Poniósł głowę znad papierów i
ujrzał Paulinę, która wpadła niczym burza i była bardzo
wściekła.
- Paulina........ - próbował jej powiedzieć, że jest zajęty, ale
nie dała mi dojść do słowa i bezceremonialnie mu przerwała:
- Co za bezczelność. Żeby tak potraktować ambasadora firmy, i
zarazem jej współwłaściciela! - była bardzo oburzona
- Co się znowu stało? - spytał zniechęcony. Męczyły już go jej
te nieuzasadnione niczym żale i pretensje do całego świata.
- Marek zatrudnił nową asystentkę – odpowiedziała zadzierając
przy tym lekko nosa.
- To chyba dobrze – powiedział i powrócił do analizowania
dokumentów. Jednak siostra znowu mu przerwała:
- A ty wiesz jaka to prostacka dziewucha?! Zatrudnił drugą Brzydulę
– prychnęła w charakterystyczny sobie sposób. - A jak mnie
potraktowała?! Uwierzysz, że ona nie wiedziała kim ja jestem?! -
krzyczała panna Febo – Fratello, może ty z tym zrobisz porządek.
Jesteś moją jedyną nadzieją pozbycia się tego dziewuszyska. -
spojrzała na niego błagalnie.
- Paulina, ale teraz jestem zajęty – powiedział Aleks opanowanym
głosem. Lecz Paulina nie dawała za wygraną:
- Brat, błagam – prosiła go usilnie.
- Sorella, zajmę się tym, ale jutro. Wiesz,że Krzysztof mi nie ufa
i że śledzi każdy mój ruch. Muszę skończyć dla niego to
rozliczenie na jutro. Wiesz dobrze, że jeśli tego nie zrobię to
mnie wywali na bruk – dopiero ten argument wysunięty przez brata
pohamował zapędy Włoszki
- No dobrze. Ale zajmiesz się tym jutro na pewno? - zapytała z
obawą w głosie
- A czy ja cię kiedyś zawiodłem lub nie dotrzymałem danego ci
słowa? - trochę zabolało go to, że Paulina w niego wątpi.
- Nie. Przepraszam. Ale ja tej prostaczki nie będę tolerować w
naszej firmie. Dziękuję ci bardzo – powiedziała to, podeszła do
niego i pocałowała go w policzek. - W takim razie ja ci już dłużej
nie przeszkadzam. Do zobaczenia u mnie na kolacji. Ciao! -
powiedziała i wyszła zamykając za sobą drzwi. Opadł bezsilnie na
fotel i ciężko westchnął. Skoro Marek zatrudnił tę
dziewczynę to musi być naprawdę dobra w tym co robi – rozmyślał.
- Jutro pójdę i się
z nią zapoznam. Odkąd Cieplak wyjechała Marek nie zatrudnia byle
kogo. Spojrzał na
zegarek i zabrał się ponownie do pracy.
Tymczasem w „Salonie Urody
Monique” młoda, niewysoka kobieta przyglądała się swojemu
obiciu lustrzanemu z niedowierzaniem. I gdyby nie ubiór pewnie sama
siebie by nie poznała. Miała teraz kasztanowe, przycięte włosy,
ułożone falami. Na twarzy miała lekki, naturalny makijaż, dobrany
do koloru jej cery. Okulary zastąpiono soczewkami kontaktowymi. Była
zachwycona swym nowym wyglądem. O
kurczę. To naprawdę ja? Nie wiedziałam, że zmiana fryzury i
makijażu może aż tak zmienić wygląd. Pomysł z soczewkami był
trafiony w dziesiątkę. Rozmyślania
Magdy przerwał Pshemko:
- I jak, Magdaleno? Podoba się? - zapytał się z uśmiechem.
- Jest przepięknie. Gdyby nie te ubrania to nie poznałabym samej
siebie – wzruszona dziewczyna podeszła do Mauricio i go
wyściskała:
- Dziękuję panu bardzo. Teraz nie muszę się wstydzić tego jak
wyglądam. Jest pan mistrzem w swoim fachu – pochwały te bardzo
schlebiały styliście. Podziękowali Monice za udostępnienie im
stanowiska fryzjerskiego, pożegnali się ze wszystkimi i ruszyli w
drogę powrotną do firmy. Po drodze oboje milczeli. Magda rozmyślała
nad tym, jak na jej wygląd zareaguje Marek. Natomiast mistrz myślał
o tym , jakie kreacje byłyby dla dziewczyny idealne. Po 15 minutach
jazdy zajechali na parking przy FD, weszli do biurowca i wjechali na
piąte piętro. Tak się im udało, że było już po siedemnastej i
w firmie byli tylko oni oraz pan Władek, Viola i Wojtek. Ten ostatni
szperał w magazynie i wyszukiwał kreacje podkreślające atuty
figury Magdy. Gdy weszli do pracowni Violetta i Wojtek zaniemówili z
wrażenia na widok tej pięknej dziewczyny.
- O jeżuniu, Magda. Wyglądasz jak milion marek – Kubasińska była
pod ogromnym wrażeniem.
- Mauricio potrafi czynić cuda – Wojtek natomiast chwalił talent
stylisty.
- Magda, ale Marek nie może cię zobaczyć wcześniej niż w pracy –
zauważyła Viola. - Co ty na to, żebyś dzisiejszą noc spędziła
u mnie? - zapytała
- To genialny pomysł. Oczywiście, że się zgadzam. Tylko później
dam Markowi znać, że nocuję u ciebie
- Dobrze, dość tych pogaduszek. Idziemy wybierać i przymierzać
kreacje- powiedział Pshemko i skierował się w stronę magazynu, a
za nim szli pozostali. Bardzo długo zeszło im przeszukiwanie
całego magazynu, ale w końcu udało im się znaleźć sukienki,
spodnie, spódnice, bluzki, żakiety, buty oraz dodatki. W trakcie
przymierzania ostatniej kreacji usłyszała dźwięk przychodzącego
SMS-a. Była to wiadomość od Marka:
Magda,
wybacz ale zostaję na noc u rodziców. Adres i klucze masz w
pierwszej szufladzie mojego biurka. Przeczytała
z uśmiechem na twarzy i od razu odpisała: Nic
się nie dzieje. Ja i tak dzisiaj nocuję u Violetty. Taki babski
wieczór :). A jak tam u rodziców?. Po
chwili otrzymała odpowiedź: Tak.
Wszystko dobrze. Mama użyła podstępu aby mnie zwabić do nich i
nie chce mnie puścić, bo twierdzi, że muszę się podpaść :D.
Pozdrów ode mnie Violkę i życzę Wam udanego wieczoru. Do jutra
:).
Wrócili do pracowni, spakowali wszystkie rzeczy do toreb. Magda
poszła do gabinetu prezesa, otworzyła rzeczoną szufladę i wyjęła
z niej komplet kluczy i kartkę z adresem. Wróciła do pracowni,
podała Wojtkowi adres: Sienna 12/20 i pojechali zawieść wszystkie
torby z ubraniami. Do Violetty zabrała tylko jedną z ubraniami,
które miała założyć jutro do pracy. Do Pomiechówka dojechały
około 23:00. Magda poszła wziąć prysznic, a Violetta w tym czasie
naszykowała kolację, posłała Magdzie kanapę w salonie. Po
kolacji poplotkowały jeszcze chwilę, ale obie były tak zmęczone,
że od razu usnęły po wejściu do łóżek. To był dzień pełen
wrażeń. Dzień, od którego wszystko miało się zmienić.
Przeprosiny
Witajcie. Chciałabym Was serdecznie przeprosić, ale niestety nie dam rady dodać dzisiaj 3 rozdziału. Jeśli uda mi się go skończyć dzisiaj na zajęciach to dodam go wieczorem lub jutro rano. Jeśli nie, to dodam w poniedziałek. Bardzo Was przepraszam i liczę na wyrozumiałość.
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
niedziela, 24 maja 2015
Rozdział
II
Z
zamyślenia wyrwał ją głos Marka:
-
To co, mała wycieczka krajoznawcza po firmie w moim towarzystwie? -
zapytał z uśmiechem i puścił jej oczko. O kurczę.
Ależ jego uśmiech jest zniewalający. Aż mi kolana miękną.
Nigdy nic podobnego nie czułam przy żadnym facecie. Ale nie mogę
pokazać co się ze mną naprawdę dzieje.- pomyślała,
a na głos odpowiedziała mu:
-
Jasne, że tak. Będzie mi bardzo miło – i delikatnie się
uśmiechnęła. Gdy wyszli na korytarz to Marek oprowadził ją po
całym piętrze i pokazał jej gdzie jest pokój socjalny, sala
konferencyjna oraz dział finansów, czyli „królestwo mroku”,
nazywane tak przez Violettę ze względu na urzędującego tu
Aleksa. Marek przedstawił jej Dorotę, asystentkę Aleksa, z którą
od razu się polubiły. Na koniec wędrówki po piętrze dotarli do
pracowni wielkiego mistrza Pshemko. Magda była bardzo
podekscytowana tym, że nareszcie pozna sławnego projektanta. Gdy
weszli do środka Pshemko wraz z synem, Wojtkiem, popijali ulubioną
czekoladę mistrza z pieprzem cayenne, która codziennie była
dostarczana dla niego z restauracji „Książęca”.
-
Witaj Pshemko, cześć Wojtek – przywitał się z nimi Marek.
-
Marco! Jak dobrze Cię widzieć – wykrzyknął zadowolony mistrz.
- Ostatnio jakoś rzadko tu zaglądasz – zaczął się żalić
prezesowi
-
Pshemko, obiecuję Ci, że niedługo to się zmieni, tak? A teraz
chciałbym Wam kogoś przedstawić – powiedział wskazując na
dziewczynę, która mu towarzyszyła. - To jest Magda. Od dzisiaj
jest moją nową asystentką. Jeśli będziecie chcieli złożyć
zamówienia na materiały to spokojnie możecie się zwrócić z tym
do niej – uważnie przypatrywał się twarzy projektanta, chcąc
wyczytać jego reakcję. Tymczasem Magda odezwała się wyciągając
rękę do mistrza w geście powitania
-
Witam. Bardzo mi miło jest poznać tak znamienitą osobę,
wizjonera polskiej, co ja mówię, światowej mody. Jest Pan
największym artystą w Polsce współczesnej.- Marka zaskoczyła
jej wypowiedź. Nie wiedział, że ma ona taki dar przemawiania.
Pshemko też był zadowolony, choćby z tego powodu, że bardzo
pochlebiały mu jej pochwały
-
Bardzo pięknie powiedziane. Nie spodziewałem się, że tak młoda
osóbka może mieć taki dar zjednywania sobie ludzi. Mi również
bardzo miło jest poznać Magdalenę. Coś czuję, że będzie nam
się ta współpraca układać idealnie. A, i niech Magdalena
skończy z tym „Panem”. Tutaj wszyscy zwracamy się do „Pshemko”
po imieniu – powiedział do niej z bardzo uprzejmym uśmiechem na
twarzy.
-
Dobrze, będę bardzo zaszczycona – odpowiedziała lekko się
rumieniąc, co zrobiło ogromne wrażenie na Wojtku, który wpadł
na pewien pomysł, ale do jego realizacji potrzebował pomocy ojca.
W tym samym czasie Pshemko zwrócił się do prezesa i jego
asystentki:
- A
może macie ochotę na filiżankę czekolady? Jeszcze gorąca –
zaprosił ich gestem dłoni
- Ja
bardzo chętnie – odpowiedział Marek. - A ty? - spytał się
swojej towarzyszki
- Ja
również. Uwielbiam czekoladę – odpowiedziała zadowolona z
propozycji mistrza.
-
Izabelo! - zawołał mistrz swoją prawą rękę, główną krawcową
w FD
-
Słucham, panie Pshemysławie – oczom Magdy ukazała się drobna
kobietka w brązowym fartuchu z metrem krawieckim na szyi i igłą w
dłoni.
-
Niech Izabela zobaczy kogo gościmy. Sam prezes nas odwiedził ze
swoją nową asystentką – powiedział niemalże lewitujący ze
szczęścia mistrz.
-
Dzień dobry – przywitała się z gośćmi. Nie wiedzieć czemu,
ale od razu po kilku minutach rozmowy znalazły z Magdą nić
porozumienia, na co patrzyli zadowoleni z obrotu spraw Marek i
Pshemko. Nagle zaczął dzwonić telefon Marka. Przeszedł odebrać
do drugiego pomieszczenia, ale dało się słyszeć strzępki jego
rozmowy:
-
Halo
….............................
-
Dzień dobry, mamo
….................................
-
Teraz? Stało się coś?
….................................
-
Dobrze, będę za 30 minut
….................................
- Do
zobaczenia
-
Stało się coś? - zapytała się Magda.
- Nie
wiem. Mama dzwoniła i prosiła abym teraz do nich przyjechał. Nie
wiem o co może chodzić – odpowiedział zbity z tropu –
Przepraszam, że nie dokończę oprowadzać Cię po firmie –
posmutniał
- Nic
się nie stało. Poradzę sobie. - powiedziała do niego z
uśmiechem, bez cienia żalu. Jednak to go nie przekonało. - A może
to coś ważnego. Zresztą to twoja mama – próbowała go
przekonać i w końcu się jej udało. Ależ ta dziewczyna ma dar
przekonywania – pomyślał
Marek, którego coraz bardziej zaskakiwała. Z rozmyślań wyrwał
go głos Izabeli:
- Jeśli pan Pshemysław nie będzie miał nic przeciwko to ja
bardzo chętnie skończę oprowadzać Magdę po firmie – krawcowa
zaoferowała swoją pomoc, na co Marek i Pshemko zgodzili się bez
problemu
- Dobra, to ja lecę. Jak skończycie oprowadzanie to na biurku masz
listę zadań – zwrócił się do asystentki. - Ja nie wiem czy
wrócę do pracy dzisiaj. Jeśli do 15:00 mnie nie będzie to już
nie wrócę. Poradzisz sobie? - spytał się dziewczyny z troską w
głosie
- Jasne, nie martw się. Jak wrócisz to firma będzie w
nienaruszonym stanie – odparła ze śmiechem co go uspokoiło.
- To do jutra – pożegnała się z nim
- Do zobaczenia – rzucił i wyszedł. Patrzyła za nim aż zniknął
w drzwiach windy. Później zjechały z Izą na 3 piętro i
skierowały się w stronę bufetu. Tam były już koleżanki Izy,
która zapoznała je z Magdą.
- Cześć dziewczyny! Zawołała od progu.
- Cześć! - przywitały się z nią serdecznie i z zaciekawieniem
przypatrywały się towarzyszącej jej dziewczynie
- Chciałabym Wam przedstawić Magdę, która od dzisiaj jest
asystentką Marka i jego prawą ręką – powiedziała wskazując
na swoją nową przyjaciółkę. - A to Ala i Ela, moje przyjaciółki
– wskazała na dziewczyny zwracając się do dziewczyny. - Ala
jest kadrową i prawą ręką Sebastiana a Ela prowadzi bufet –
dodała jeszcze
- Cześć. Miło mi Was poznać – powiedziała Magda jednocześnie
wyciągając dłoń w kierunku dziewczyn. Ale zamiast tego Ala i Ela
bardzo serdecznie ją uściskały.
- Nam również bardzo miło. Nie wiedziałam, że Marek znalazł
kogoś odpowiedniego – powiedziała lekko zaskoczona Ala.
- Bo to była chyba jego spontaniczna decyzja – powiedziała
Magda, lekko się rumieniąc.
- Opowiedz nam coś o sobie no i oczywiście to, jak poznałaś się
z Markiem – zachęciła ją Ela i dodała – A ja przygotuję nam
kawę jak zwykle o tej porze. No bo wiesz, z dziewczynami mamy swoje
tzw. „święte pięć minut”, czyli czas gdy spotykamy się
tutaj w bufecie wszystkie trzy na kawie i rozmawiamy o wszystkim.
Mam nadzieję, że teraz do nas dołączysz. Będzie nam bardzo miło
jeśli się zgodzisz – wszystkie trzy spojrzały na nią
wyczekująco
- Ależ oczywiście. Mi również będzie bardzo miło –
odpowiedziała szczerze uradowana tą propozycją
- W takim razie od dzisiaj codziennie o tej porze meldujesz się
tutaj na kawę w naszym towarzystwie. Oczywiście, jeśli Marek nie
da Ci jakiegoś zadania nie cierpiącego zwłoki – powiedziała
Ala i szczerze uściskała dziewczynę, od razu bardzo polubiła tę
nieśmiałą i drobną dziewczynę, która przypominała jej z
ubioru Ulę Cieplak, jej serdeczną przyjaciółkę, z czasów przed
metamorfozą jej wyglądu.
- No to opowiadaj o sobie i jak zapoznałaś się z naszym
Mareczkiem – zachęciła Magdę Ela popijając kawę. Opowiedziała
im to samo co Markowi wtedy w parku oraz o tym jak się poznali z
nim w parku i to jak bardzo przejął się jej losem oraz że
zaoferował jej swoją pomoc w postaci zatrudnienia jej w FD jako
swojej asystentki oraz tego, że dopóki nie znajdzie sobie
mieszkania zamieszkania u niego.
- Wiedziałam, że prezes się zmienił ale nie sądziłam, że aż
tak – powiedziała zaskoczona opowieścią nowej przyjaciółki
Ela.
- Ela, co masz na myśli mówiąc, że Marek się zmienił? - lekko
zbita z tropu dziewczyna zapytała się bufetowej.
- To ty nic nie słyszałaś o dawnym życiu prezesa? - spytała
zaskoczona Ela. Na ratunek Magdzie wysunęła się Ala:
- Ela, a skąd ona mogła wiedzieć skoro jest w firmie od dzisiaj?
- powiedziała do Eli, po czym zwróciła się do dziewczyny. - No
bo wiesz, Marek od zawsze był przystojny, szarmancki i sympatyczny.
Ale dawniej wykorzystywał to w zgoła inny sposób. - upiła łyk
kawy i spytała się koleżanki – Bardzo Ci się spieszy? Bo to
trochę długa historia i zejdzie chwilę zanim Ci ją opowiem.
-
Nie – odpowiedziała dziewczyna – Marka już dzisiaj nie będzie
w firmie więc mogę posiedzieć tu z Wami – uśmiechnęła się
ciepło do swoich nowych przyjaciółek. Są bardzo miłe
i nie patrzą na mój wygląd tak samo jak Marek. Czuję, że będę
dużo czasu spędzać w bufecie z dziewczynami. A jeśli nie będę
miała czasu w pracy to zawsze będziemy mogły się spotkać po
pracy – pomyślała bardzo
zadowolona. W tym czasie Ala wróciła do swojej opowieści:
- Słyszałaś o Paulinie Febo? - spytała, na co Magda: - Tak,
Marek mówił mi, że była jego narzeczoną.
- Tak, zgadza się. Byli razem 7 lat. Ale ich związek nie był
udany. Ona była, w sumie nadal jest, bardzo wyniosła. Strasznie
kontrolowała Marka i była strasznie o niego zazdrosna. Ale i on
nie był święty. Razem z Sebastianem prowadzili bardzo bujne życie
towarzyskie. Imprezy, kluby, alkohol, dziewczyny. Nieraz Marek
zdradzał Paulinę z modelkami albo ze swoimi asystentkami. Ile ich
było: Klaudia, Domi, Pati, Mirabella, Marta, Weronika, Lidka,
Joaśka. Wszystkim się zdawało, że je kocha. Najgorzej było z
asystentkami, bo kiedy Paulina odkrywała jego romans to kazała
każdą zwalniać, a on robił to bez żadnego żalu. Sytuacja
zmieniła się kiedy jego asystentką została Ula Cieplak.
- Była pani prezes? - zapytała z niedowierzaniem Magda
-
Tak, karierę w firmie zaczynała od stanowiska asystentki. Gdy
zaczęła tu pracować podobny miała styl ubioru jak ty, okulary
też nosiła. Ale miała aparat na zębach i okulary miała
niedopasowane. Przez to jak wygląda zaczynali ją przezywać
„Brzydulą”. Ona też zakochała się w Marku od pierwszego
wejrzenia, ale starała się to bardzo ukryć. Mimo to od razu
wiedziałam co się z nią dzieje. Później mimo moich usilnych
wysiłków wplątała się w romans z Markiem. On z początku
udawał, ponieważ Ulka wzięła dla niego dwa kredyty na ratowanie
finansów firmy i gdy wzięła drugi kredyt dał jej w zastaw weksel
na swoje udziały w FD, a ma połowę firmy. Sebastian mu nagadał
głupot, że Maciek Szymczyk, przyjaciel Uli i narzeczony naszej Ani
z recepcji, może to wykorzystać. Ale z czasem zaczął do niej
czuć coś więcej. Z początku nie zdawał sobie sprawy z tego, że
to miłość. Ale gdy pewnej nocy spotkali się nad Wisłą dotarło
do niego, że się zakochał w niej. Wtedy też miał odbyć się
konkurs na stanowisko dyrektora finansowego po Aleksie. Markowi
bardzo zależało na tym, żeby Ula nim została, ponieważ raport
ze sprzedaży FD Sportivo nie
był zbyt optymistyczny i raport finansowy na kwartalne posiedzenie
zarządu trzeba było sfałszować, aby nadal prezesem był Marek.
Ula wygrała konkurs, została dyrektorem i postanowiła, że
sfałszuje ten raport, że zrobi to dla niego. Jednak na dzień
przed zarządem dowiedziała się, że Marek ją oszukał. Bardzo to
przeżyła no i oczywiście znienawidziła go. To znaczy tak sobie
wmawiała, jednak nadal go kochała. On próbował ją przeprosić,
wręcz błagał aby mu wybaczyła. Wyjechała na Mazury i tam
poznała kardiologa z Warszawy, Piotra. Z firmy odeszła, jednak gdy
okazało się, że Aleks knuje za plecami Marka i jego ojca
Krzysztofa plan przejęcia firmy wraz z braćmi Scacci, wróciła do
firmy z planem ratunkowym. Gdy nie chciała się zgodzić na
współpracę z Markiem, on podjął decyzję o tym, że on odejdzie
z firmy, a Ula przejmie po nim stanowisko prezesa. Ula w tym czasie
bardzo wypiękniała, przez co podobała się facetom. Marek
próbował nadal odzyskać jej zaufanie. Nawet prawie już mu się
udało. Jednak Ula podjęła decyzję o wyjeździe do Bostonu z
Piotrem. Marka to kompletnie zdołowało, ale nie chciał się
poddać, próbował do samego końca. Jednak po premierze FD Gusto
Ula oddała prezesurę w ręce
Marka. Na bankiecie powiedziała mu, że za tydzień leci z Piotrem
do Bostonu. Kompletnie się załamał, nie chciał z nikim
rozmawiać. Mieli być tam rok, ale są już dwa lata. Nawet nie
wiem co u niej,czy wyszła za mąż za Piotra czy nie. A co do Marka
to do tej pory to przeżywa. Jednak gdy Cię poznał trochę mu się
poprawiło. Już nie jest taki przygaszony jak wcześniej. -
zakończyła swoją opowieść. Nie wiedziałam, że on
przeszedł aż tak drastyczną przemianę wewnętrzną. Żal mi go,
dużo już się wycierpiał w swoim życiu –Magda
rozmyślała nad słowami Ali. Spojrzała na zegarek i zobaczyła,
że pora wracać do obowiązków
- Dobra, dziewczyny. Ja idę troszkę popracować. Widzimy się
jutro, tak? - powiedziała z nadzieją w głosie
-
No pewnie, że tak – odpowiedziały zgodnym chórem, a Ala
zaproponowała, że pójdą razem bo też idzie na 5 piętro. Gdy
weszły do windy Ala przyglądała się chwile swojej
nowej przyjaciółce i
znienacka zapytała:
- On ci się podoba?
- Kto? - wyrwana z zamyślenia dziewczyna spojrzała na przyjaciółkę
troszkę nieobecnym wzrokiem
- Marek. Podoba ci się, prawda? - powtórzyła pytanie Milewska.
Zdumienie Magdy sięgnęło zenitu
- Skąd wiesz?- zapytała jeszcze zszokowana Małek
- Domyśliłam się. Widziałam twoje emocje gdy opowiadałam o nim.
Ale nie martw się, nikomu nie powiem. Tylko obiecaj mi, że
będziesz ostrożna, dobrze? - poprosiła z wyraźną troską swoją
przyjaciółkę
- Obiecuję. Nie bój się, umiem ukrywać swoje prawdziwe emocje.
Marek to tylko mój szef, ewentualnie przyjaciel. Ale nikt więcej.
Nie wpakuję się w żaden romans z nim.- gorliwie zapewniła
Alicję, którą trochę to uspokoiło, bo zauważyła już, że ta
dziewczyna jest bardzo rozsądna i nie postępuje pochopnie ani pod
wpływem chwili. W końcu dotarły do sekretariatu prezesa i się
rozstały, bo Sebastian potrzebował pilnie pomocy swojej
sekretarki. Dziewczyna weszła do pustego sekretariatu, gdyż Marek
jednak już nie wrócił a Violetta poszła do bufetu. Usiadła przy
swoim biurku, włączyła komputer i zabrała się do pracy. Właśnie
miała dokonać analizy materiałów konkurencji gdy usłyszała
stukot obcasów i do sekretariatu weszła wysoka brunetka o bardzo
smukłej sylwetce i wspaniałej urodzie, która lekko zadzierała
nosa do góry i była bardzo sztywna. Już miała naciskać klamkę
do gabinetu Marka, gdy za plecami usłyszała kobiecy głos:
- Dzień dobry. Przykro mi, ale szefa nie ma. - powiedziała bardzo
uprzejmym tonem.
- Przepraszam bardzo, a kim pani jest? - zapytała zdumiona brunetka
jednocześnie obrzucając spojrzeniem wygląd i sylwetkę
dziewczyny.
- Magdalena Małek, nowa asystentka.- wyciągnęła rękę w
kierunku swojej rozmówczyni w geście powitania, lecz ta to
zignorowała.
- A kiedy Marek będzie? - zapytała się, przyglądając się z
niesmakiem ubraniu kobiety.
- Dzisiaj już nie wróci. Ale może coś przekazać? - zapytała
życzliwie
- Przekaż mu, że chcę z nim pilnie porozmawiać – powiedziała
dumna kobieta i zadarła nos jeszcze bardziej do góry.
- Pani godność? - zapytała rzeczowo Magda, na co tamta prychnęła
pogardliwie
- Kpisz sobie ze mnie dziewczyno?! Jak możesz powiedzieć, że nie
wiesz kim jestem?! - wybuchnęła wściekła aż do czerwoności.
- Przepraszam panią bardzo, ale pracuję dopiero pierwszy dzień i
nie znam jeszcze wszystkich pracowników – odpowiedziała speszona
dziewczyna
-
Paulina Febo – odpowiedziała Włoszka i wyszła stukając swoimi
niebotycznie wysokimi obcasami. Magda usiadła zrezygnowana za
biurkiem. A więc to jest Paulina Febo? Strasznie dumna i
wyniosła. Na pewno się nie dogadamy. A jak na mnie patrzyła,
jakbym była co najmniej trędowata. Rozmyślania
przerwała jej wchodząca do sekretariatu Violetta.
- O, jesteś. Super! I jak ci się podoba w firmie?- zaczęła
trajkotać panna Kubasińska
- Fajnie jest – odpowiedziała jej jeszcze trochę nieobecna nowa
współpracownica.
- Febo tu była? - Kubasińska usiadła za swoim biurkiem i zaczęła
pisać coś na komputerze
- Tak, ale skąd wiesz? - zapytała Magda jednocześnie przeglądając
materiały konkurencji
- Bo jak ryknęła na Ciebie to słyszało ją całe piętro. Ale
nie martw się. Ona tak zawsze. A ja kiedyś myślałam, że jest
moją przyjaciółką – oderwała wzrok od komputera i przyjrzała
się Magdzie.
- Czemu nosisz takie niemodne ciuchy? - zapytała się wprost
koleżanki ponieważ zawsze była bardzo bezpośrednia co do
wyglądu. Magda się trochę zmieszała ale odpowiedziała:
- Bo na razie nie stać mnie na nic nowego, ani tym bardziej modnego
– spuściła głowę i lekko się zarumieniła. Na co panna
Kubasińska chwilę milczała intensywnie o czymś myśląc, po czym
wstała zza biurka, wzięła torebkę i powiedziała do koleżanki:
- Chodź, idziemy.
- Ale dokąd? - zapytała zaskoczona dziewczyna – Mamy jeszcze
trochę pracy. Poza tym nie ma jeszcze 17:00.
- Spokojnie, przełączyłam telefon na moją komórkę –
próbowała ją przekonać – Poza tym będziemy na tym piętrze
więc nie martw się o nic.
- No dobra – zgodziła się, bo wiedziała, że nie wymiga się od
pomysłu Violi. - A powiesz mi dokąd idziemy? - zapytała
- Niespodzianka – odpowiedziała blondynka – Zobaczysz na
miejscu.
Wyszły na korytarz i skierowały się w stronę pracowni Pshemko.
Magda nie domyślała się po co koleżanka ciągnie ją do mistrza.
A Viola wpadła na pomysł jak może pomóc swojej nowej koleżance
w zmianie wyglądu. Gdy weszły do pracowni zastały obu panów
zaciekle dyskutujących nad projektami do nowej kolekcji.
- Dzień dobry – przywitały się jednocześnie dziewczyny. Oni
podnieśli głowy i przywitali się:
- Violetta i Magdalena. Jakże miło, że zajrzałyście do nas. -
powiedział zadowolony mistrz – Co Was sprowadza?
- Mistrzu – zaczęła Violetta – Bo ja mam taką malutką
prośbę.... - zawsze czuła się spięta w towarzystwie Pshemko.
- O co chodzi duszko? - dopytywał projektant – Nie obawiaj się i
mów śmiało.
- Chodzi o to, czy moglibyście jakoś pomóc Magdzie ze zmianą jej
wyglądu? - spytała nieśmiało sekretarka – Bo ją na razie na
to nie stać. A chcę, żeby to nastąpiło zanim wszyscy zaczną
się z niej naśmiewać, tak jak było z Ulą.
- Tato to świetny pomysł – powiedział do tej pory milczący
Wojtek – Gdy była tutaj z Markiem pomyślałem o tym samym co
Viola.
- Ależ to żaden problem! - zakrzyknął uradowany mistrz –
Wojtuś – zwrócił się do syna – zajmiesz się wszystkim
dopóki nie wrócę. - Następnie zwrócił się do zszokowanej
dziewczyny – A Magdalena niech idzie po torebkę i ruszamy.
- Ale dokąd? - dziewczyna była teraz w kompletnym zaskoczeniu. -
Ja muszę wracać do pracy.......
- Ale niech Magdalena mi się nie sprzeciwia – nalegał Pshemko –
Urodę i wdzięki należy eksponować. Tak się składa, że jest w
Warszawie mój znajomy stylista z Włoch. Niech zresztą Violetta
powie, jak odmienił Urszulę. A później wrócimy do firmy i
wybierzemy dla Magdaleny kilka kreacji z magazynu.
- No dobrze, chyba nie mam innego wyjścia – powiedziała
zrezygnowana i poszły z Violettą do sekretariatu. Gdy weszły
dziewczyna poinstruowała Violettę co ma robić oraz poprosiła
ją, aby zrobiła zadania z listy, którą Marek zostawił przed
wyjściem z pracy. Następnie wzięła płaszczyk oraz torebkę i
udała się z mistrzem w kierunku wind. Wsiedli do jego niebieskiego
Volkswagena Garbusa i ruszyli w kierunku ścisłego centrum miasta.
sobota, 23 maja 2015
Zawiłości w miłości
Rozdział I
Było
lato, bardzo gorące jak na tą strefę klimatyczną. Upały
sięgały nawet do 50ºC.
Nikt nie mógł sobie przypomnieć kiedy ostatnio było tak gorąco.
W Warszawie w biurowcu przy ul. Lwowskiej 12 pracował w swoim
gabinecie pewien młody około trzydziestopięcioletni mężczyzna.
Upał dawał mu się bardzo we znaki. Pot zalewał mu oczy, mimo że
była dopiero godzina 11. Ubrany był w niebieską koszulę z
krótkim rękawem, a marynarka wisiała na oparciu jego fotela.
Jednak ci ludzie, którzy byli mu obcy, nigdy by mu nie dali 35 lat.
Jak na swój wiek wyglądał bardzo poważnie. Był bardzo wysokim i
szczupłym brunetem o stalowo-szarych oczach, z których biła
dobroć, a zarazem wielki smutek i rozpacz. Miał blade, lekko
zapadnięte policzki i trzydniowy zarost, a na skroniach pojawiło
mu się kilka siwych kosmyków. Pracował bardzo wytrwale nad
jakimiś zestawieniami, jednak w końcu nie wytrzymał tego skwaru i
postanowił przejść się przewietrzyć do parku niedaleko firmy.
Był to jego ulubiony park, lubił tam chodzić aby się ochłodzić,
przewietrzyć, ale też po to aby powspominać najpiękniejsze
chwile z jego życia, które odeszły bezpowrotnie. Wyszedł z
gabinetu i zwrócił się do swojej sekretarki, która zawzięcie
pisała coś na komputerze.
-
Violetta, wychodzę na pół godziny. Pilnuj biura pod moją
nieobecność – powiedział do blondynki
-
Oczywiście, Mareczku! A jakby ktoś dzwonił i pytał o Ciebie? -
zapytała go Violetta.
-
To powiedz, że oddzwonię jak wrócę i zapisz na kartce kto i w
jakiej sprawie – powiedział to i wyszedł z sekretariatu na
korytarz. Po drodze do windy spotkał swojego najlepszego
przyjaciela, Sebastiana Olszańskiego, który właśnie szedł do
sekretariatu.
-
Cześć, stary. Dobrze, że Cię widzę. Masz jakieś plany na
dzisiejszy wieczór?
-
No nie mam, a co? - zapytał Marek lekko zirytowany tym, że nie
może w spokoju wyjść z firmy.
-
No bo tak sobie pomyślałem, że może wybralibyśmy się dzisiaj
do klubu? Dawno tam już nie byliśmy, a przy okazji może udałoby
się jakieś sikoreczki wyrwać? - zapytał Sebastian z nadzieją,
że jego przyjaciel się zgodzi. Jednak bardzo się pomylił.
-
Seba, ty dobrze się czujesz?! Przecież wiesz,że z tym skończyłem,
i to już dawno! - odpowiedział Dobrzański, którego propozycja
przyjaciela bardzo niemile zaskoczyła. - A poza tym, ciekawi mnie
co na to Violetta?
-
Violetta jedzie do rodziców pomóc mamie w pracach domowych. Marek,
no proszę Cię. Co ja mam robić sam w domu, co? A tam przynajmniej
trochę się rozerwiemy. No i może wydarzy się coś miłego –
powiedział rozmarzonym głosem.
-
Sebastian, nigdzie nie idę. Skończyłem z tym już dawno i nie mam
zamiaru do tego wracać. I tobie radzę zrobić to samo.
-
No tak, zapomniałem. Ty preferujesz celibat od dwóch lat. Stary,
pragnę ci przypomnieć, że Ulka siedzi już 2 lata z kardiologiem
w Bostonie. A czy przez ten czas zadzwoniła chociaż raz do ciebie?
Nie. I nie chcę cię martwić, ale ona może już nie być Ulą
Cieplak tylko Ulą Sosnowską. Więc przestań się karmić
nadzieją, że ona wróci bo na pewno już nie wróci.
-
Stary, ja ją nadal kocham...... - powiedział załamany Marek i
oczy zaszkliły mu się łzami
-
Marek, ja wiem o tym. I widzę jak cierpisz z tego powodu. Ale
spróbuj żyć na nowo. Zacznij spotykać się z ludźmi, a nie
tylko praca dom, praca dom i nic poza tym, bo na dłuższą metę
tak się nie da..... - urwał nagle bo zaczął mu dzwonić telefon.
- To Viola. Pójdę już bo obiecałem jej, że wpadnę do niej. A
ty zacznij myśleć o sobie, bo niedługo cień człowieka z ciebie
zostanie. My wszyscy w firmie naprawdę się martwimy o ciebie.
-
Masz rację, spróbuję, ale będzie to bardzo trudne...... To
bardzo boli..... - był wdzięczny kumplowi, za to, że ten stara
mu się pomóc. Pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę.
Marek wsiadł do windy, zjechał na parter i wyszedł przed budynek
. Słońce grzało bardzo mocno. Ludzie przechodzący ulicą starali
się za wszelką cenę znaleźć choć troszkę cienia. Poszedł w
kierunku parku, który znajdował się 5 minut drogi od firmy. Gdy
wszedł przez bramę udał się na, teraz „swoją” a wcześniej
„ich”, ławkę. Usiadł i od razu napłynęły wspomnienia
wspólnych chwil spędzonych z Ulą, z jedyną kobietą, którą do
tej pory pokochał, która od dwóch lat mieszkała w Bostonie z
Piotrem. Wybrała Piotra, a on został tu sam z rozdartym sercem na
kawałeczki. Od dwóch lat nigdzie nie wychodził. Swój czas
spędzał albo w pracy albo w domu, gdzie w samotności cierpiał
jeszcze bardziej. W parku było pełno ludzi, którzy tak jak on,
szukali schronienia przed słońcem. Rozglądał się dookoła
wsłuchując się w śpiew ptaków, gdy nagle ujrzał młodą
dziewczynę w pobliżu stawu. Normalnie pewnie nie zwróciłby na
nią uwagi, lecz gdy na nią spojrzał, przypomniała mu się Ula z
czasów przed zmianą wyglądu. Dziewczyna nad stawem była może
nieco ładniejsza niż Ula w tamtym czasie, ale tak samo miała na
sobie niemodne ciuchy. Ubrana była w zieloną koszulkę, czerwoną
spódnicę za kolana i lekko podniszczone półbuty na płaskim
obcasie. Miała średniej długości ciemne blond włosy upięte w
kucyk z tyłu głowy, a na nosie miała okulary. Wyglądała na
około 22 lata. Wyglądała na bardzo smutną i intensywnie o czymś
myślącą. Ciekawe
kim ona jest? -
pomyślał Marek. I
co tak młoda osoba robi tu o tej porze? Widocznie jest czymś
zmartwiona, bo jest bardzo smutna i zamyślona. Może potrzebuje
pomocy? Postanowił
podejść do dziewczyny i porozmawiać z nią o przyczynach jej
smutku. Nawet nie zauważyła ani nie usłyszała gdy do nie
podszedł. Co
ja teraz zrobię? Nie mam pracy, nie mam mieszkania. Nawet nie mam
za co jedzenia kupić bo pieniądze mi się skończyły. Ale ja mu
tego nie popuszczę. Z torbami puszczę tę całą chorą rodzinkę.
-
Dzień
dobry. - usłyszała za swoimi plecami i bardzo się przestraszyła.
Odwróciła się w stronę, z której doszedł ją głos i zamarła.
Przed nią stał przystojny mężczyzna. Wysoki brunet, bardzo
szczupły. O
boże, ale przystojniak. - pomyślała
sobie. Nigdy
nie widziałam tak cudownego mężczyzny. Ale pewnie powiedział to
do kogoś innego. Bo skąd taki przystojniak zainteresowałby się
taką szarą myszką jak ja.
- Przepraszam bardzo, nie
chciałem pani wystraszyć, ale zauważyłem, że jest pani bardzo
smutna i chciałem spytać, czy nie potrzebuje pani pomocy – Marek
był pod wrażeniem jej oczu. Nigdy nie widział tak bardzo
smutnych, zielonych oczu.
- Dzień dobry. To bardzo miło
z pana strony – odpowiedziała kobieta bardzo smutnym głosem
- Co tak młoda osoba robi w
parku o tej porze? Powinna pani ten czas spędzać na uczelni, w
pracy lub z rodziną – gdy wypowiedział to ostatnie słowo
zauważył, że jej oczy zaszkliły się łzami.
- Przepraszam, nie chciałem u
pani spowodować łez – powiedział bardzo zmieszany
- Proszę nie przepraszać, to
nie pańska wina - powiedziała siląc się na uśmiech.
- Marek jestem, bardzo mi miło
– powiedział, wyciągając ku niej rękę
- Magda, mi również bardzo
miło - odpowiedziała dziewczyna z szczerym uśmiechem na ustach
Zaproponował, żeby usiedli na
ławce i żeby opowiedziała mu o powodzie swojego smutku.
- Ale ja nie chcę ci głowy
zawracać swoimi problemami – powiedziała dziewczyna, która nie
lubiła komuś zabierać czasu swoimi kłopotami.
-
Ale ja chętnie wysłucham. A może będę ci w stanie pomóc, tylko
musisz mi o wszystkim opowiedzieć, dobrze? - powiedział do niej
Marek i pomyślał - Jest
bardzo nieśmiała. I widać, że jest bardzo nieszczęśliwa.
- No dobrze, może gdy komuś o
tym opowiem to trochę mi ulży. I zaczęła opowiadać o tym jak
wyjechała za granicę, jak po 1,5 roku wróciła do domu swojej
mamy i ojca. O tym jak na początku było wszystko w miarę ok .
Później zaczęła opowiadać o tym, że ojciec zaczął ją
traktować jak jakiegoś intruza. Nie układało im się już od
czasu gdy postanowiła wyjechać, ale w ostatnim czasie konflikt
coraz bardziej rósł w siłę, aż w końcu doszło do tego, że
wyrzucił ją z domu. Gdy mówiła o tym znowu zaczęła płakać.
Marek był bardzo wstrząśnięty tym co usłyszał. Nie mógł
pojąć jak tak można kogoś potraktować.
- No a twoja mama co na to? -
zapytał drżącym od emocji, które spowodowała jej opowieść,
głosem.
- Miała mnie gdzieś. Stanęła
po jego stronie. Nigdy jej tego nie wybaczę. Odchodząc z domu
powiedziałam im prosto w oczy, że ja nie mam już matki, ojca ani
rodzeństwa, i że od tego dnia mam w nosie co się z nimi stanie. -
powiedziała drżącym od płaczu głosem. Nie mógł zrozumieć
tego, jak matka mogła tak potraktować swoją rodzoną córkę. To
było dla niego niewiarygodne.
Co
to za matka, która przed swoje dziecko stawia męża. Jakaś
zadufana w sobie kobieta. Głośno
natomiast zapytał:
- A rodzina?
-
Tam nie mam żadnej rodziny. Dlatego musiałam stamtąd wyjechać.
Wymusiłam na matce żeby dała mi pieniądze na drogę. Na początku
stawiała opór, ale jak się jej spytałam co woli: dobrowolne
danie mi pieniędzy czy sądową batalię to była zmuszona mi je
dać. Bo ja przyjechałam tu z Wrocławia. Nie znam w Warszawie
nikogo. Nie mam się nawet u kogo zatrzymać. A o pracy to nawet nie
chcę mówić. Szukam cały czas i nic. A pieniądze mi się już
skończyły- zakończyła opowieść zanosząc się spazmatycznym
płaczem. Bardzo go wzruszyła jej historia, przytulił ją do
siebie chcąc pocieszyć. I nagle wpadł mu do głowy pomysł jak
jej może pomóc.
-
A wiesz co, jestem w stanie ci pomóc – powiedział do niej
patrząc na jej twarz zalaną łzami. Jest
bardzo śliczna.- pomyślał
sobie. - I taka
delikatna, krucha, bezbronna i wrażliwa. Z
zamyślenia wyrwał go jej głos:
- Naprawdę mógłbyś mi pomóc?
- zapytała, a on tylko kiwnął głową aby potwierdzić. - Ale w
jaki sposób?
-
Zaraz się przekonasz. Chodź ze mną. Zabieram cię gdzieś –
powiedział uśmiechając się do niej i pokazując swoje dołeczki
w całej krasie. O
jejku, Jaki on ma cudowny uśmiech. I te dwa słodkie dołeczki. A
te oczy. Takie szare, magnetyczne, duże oczy. A głos, taki kojący.
Boże, ja się chyba w nim zakochałam. O nie, tylko nie to!
Przecież taki wspaniały facet na pewno już kogoś ma. A zresztą
nawet gdyby był sam to i tak by nie spojrzał na taką dziewczynę
jak ja. On mi tylko pomaga, przez zwykłą życzliwość. Wyrwał
ją z zamyślenia jego głos:
- Jesteśmy na miejscu-
przystanął i wskazał jej okazały, budynek o sześciu
kondygnacjach. Przeczytała szyld przy wejściu do budynku:
„FEBO&DOBRZAŃSKI Fashion” .
- Marek, ty chyba nie chcesz mi
powiedzieć, że pracujesz w FD? - zapytała go, będąc w totalnym
szoku.
- Zgadza się. - powiedział z
uśmiechem. - Masz przy sobie wszystkie dokumenty potrzebne do
aplikowania o pracę?
-
Tak, oczywiście. - odpowiedziała mu odwzajemniając uśmiech,
ukazując przy tym rząd równych zębów. Ten widok zmiękczył mu
kolana: Ależ
ona ma piękny uśmiech, Taki naturalny.- pomyślał,
a do niej na głos powiedział:
- To pokaż mi twoje CV,
zobaczymy co tam masz ciekawego. Podała mu dokument, a on przebiegł
go wzrokiem i zapytał zaskoczony:
- I ty nadal nie masz pracy?
-
Nie......- odpowiedziała smutno. Jak
zobaczył moje CV to już pewnie nie będzie mi w stanie pomóc –
pomyślała
. Ale to co za chwilę usłyszała niemalże zwaliło ją z nóg
- Ja właśnie potrzebuję kogoś
takiego jak ty!- wykrzyknął zachwycony i uściskał ją bardzo
spontanicznie, co ją jeszcze bardziej zaskoczyło.
- Chodź, idziemy do dyrektora
HR, on wypisze ci umowę. Od kiedy możesz zacząć pracę? -
zapytał ją bardzo z siebie zadowolony
-
Choćby od zaraz – odpowiedziała jeszcze zaskoczona takim biegiem
zdarzeń – A co będę robiła?- zapytała.
-
Będziesz moją asystentką. Odpowiada ci stanowisko asystentki
prezesa? - zapytał z nadzieją w głosie. A
jeśli ma jakieś inne ambicje?- bił
się ze swoimi myślami.
- Oczywiście, że mi pasuje. O
rany, tak się cieszę!!!!!! - wykrzyknęła bardzo zadowolona. -
Dziękuję ci bardzo za pomoc. Nie wiem jak ja ci się za to
odwdzięczę – powiedziała i spontanicznie pocałowała go w
policzek, co go bardzo mile zaskoczyło, a ona po chwili się
zmieszała i wybąkała cała się rumieniąc:
-
Przepraszam, ale to tak spontanicznie było – było jej głupio,
że się tak zachowała. A
jak będzie zły na mnie za to? - bardzo
bała się tego jak Marek na to zareaguje. Ale on tylko się
serdecznie roześmiał i powiedział:
- Nic się nie stało. Nie masz
mnie za co przepraszać. Poza tym, ja też lubię spontaniczność –
i puścił do niej oczko. - To co, idziemy?
- Tak – powiedziała i
posłusznie weszła za nim do firmy. Przywitała się z miłym
ochroniarzem, panem Władkiem i poszli do windy, gdzie Marek wcisnął
guzik z numerem 5. Po kilku minutach wysiedli na 5 piętrze,
przywitali się w recepcji z Danielem, który pracował w FD odkąd
Ula go przyjęła. Przeszli do gabinetu dyrektora HR. Marek kazał
chwilę Magdzie poczekać przed gabinetem a sam wszedł do środka i
przywitał się z Sebastianem. Gdy ten zobaczył wyraz twarzy Marka,
to zaniepokoił się czy aby jego przyjaciel dobrze się czuje.
- A ty co taki zadowolony? Ulę
zobaczyłeś czy co? - zapytał przyjaciela żartobliwie
- Seba, nie żartuj. Ja
przychodzę w ważnej sprawie, a tobie głupoty w głowie. Przygotuj
mi umowę o pracę na czas nieokreślony z wynagrodzeniem 3000 zł
brutto. I przynieś mi ją gotową do mojego gabinetu, ok? Ale zrób
to możliwie jak najszybciej – powiedział poważnie
- A na jakie stanowisko? -
zapytał już opanowany i poważny Seba
- Na stanowisko mojej asystentki
– odparł prezes
- Na prawdę? Znalazłeś
odpowiednią kandydatkę? Nic mi nie mówiłeś o tym – powiedział
z wyrzutem
- No bo stało się to bardzo
szybko. Poznałem ją w parku gdy wyszedłem jak zwykle z firmy. I
jak pokazała mi swoje CV byłem, co ja mówię, nadal jestem pod
wrażeniem. Jest bardzo kompetentna.
- Cieszę się. Za 30 minut
przyniosę ci umowę gotową do podpisów
- Dzięki, stary. Na razie –
odpowiedział Dobrzański i wyszedł na korytarz gdzie dziewczyna
czekała na niego w napięciu
- No i jak? - zapytała lekko
zestresowana, co natychmiast wyczuł w jej głosie
- Nie denerwuj się. Za 30 minut
Sebastian przyniesie gotową umowę do podpisu. A teraz zapraszam
cię do mojego gabinetu . Usiądziemy, wypijemy kawę i poczekamy
na niego, a później pokażę ci twoje miejsce pracy i przedstawię
twoje obowiązki oraz poznam cię z moją sekretarką, Violettą.
Ona potem oprowadzi cię po
firmie i pozna z pozostałymi pracownikami oraz pokaże gdzie co się
znajduje.
- Dobrze. Jeszcze raz ci
dziękuję. - powiedziała wzruszona i szczęśliwa
- Magda, daj spokój. Cieszę
się, że mogłem ci pomóc.- powiedział i nagle sobie o czymś
przypomniał – Powiedz mi, a ty masz gdzie spać?- zapytał z
troską w głosie. A ona na to tylko spuściła głowę, westchnęła
ciężko i odpowiedziała zmieszanym głosem: - Nie.......
- No to już masz. Zamieszkasz u
mnie- - chciała się sprzeciwić, ale nie pozwolił jej dojść do
głosu: - Nawet nie próbuj mi odmawiać. - powiedział stanowczo,
ale ona miała wątpliwości co do jego propozycji:
- A co na to twoja dziewczyna,
narzeczona? Na pewno się to jej nie spodoba, że zamieszkam u
ciebie
-
Tym się nie musisz martwić. Mieszkam sam, nie mam ani dziewczyny
ani narzeczonej. A gdybyś ze mną zamieszkała było by mi raźniej.
Mieszkam sam od 2 lat i trochę mnie już męczy ta pustka w domu.-
spojrzał na nią niepewnie, a widząc,że się jeszcze waha,więc
powiedział: Proszę cię, zgódź się – przy czym spojrzał na
nią błagalnym spojrzeniem , pod wpływem którego zmiękły jej
kolana. Co on
ze mną robi? To spojrzenie........ Magda, weź się w garść!-
zganiła w myślach samą siebie -
on tylko pomaga, nic więcej. Nie mam się co łudzić na coś
więcej, no może ewentualnie na przyjaźń. Ale czemu taki idealny
facet jest sam?- bardzo
ją to nurtowało, ale nie chciała być wścibska i nie pytała go
o to. Może
kiedyś mi sam opowie? A
na głos powiedziała – Dobrze, zgadzam się. Chyba nie mam innego
wyjścia, co? - zapytała uśmiechając się przy tym
- No zgadza się, nie masz
innego wyjścia – odpowiedział ze śmiechem.
Weszli do sekretariatu, gdzie
Violetta analizowała jakieś dokumenty
- Violetta, chciałbym ci kogoś
przedstawić. - powiedział do niej, wskazując jednocześnie na
dziewczynę stojącą obok niego . - To jest Magda. Od dzisiaj jest
moją asystentką, więc będziecie razem pracować. Mam nadzieję,
że będziecie współpracować ze sobą w zgodzie. - to mówiąc
spojrzał wymownie na Violę, która wiedziała już, że chodzi mu
o to jak dokuczała dawniej Uli.
- Super, już nie mogłam się
doczekać kiedy kogoś zatrudnisz na miejsce Ani. Ja tutaj, od czasu
gdy Ania odeszła, haruję jak dzika mrówka, dasz wiarę? -
zwróciła się z tym do Magdy.
- Dobrze Viola. Mam teraz
prośbę. Mogłabyś nam przynieść dwie kawy do gabinetu? Jaką
kawę pijesz? - z tym pytaniem zwrócił się do Magdy
- Ja poproszę z cukrem bez
mleka.
- Naprawdę? Ja też taką piję
- powiedział prezes uśmiechając się do swojej nowej asystentki.
Po czym zwrócił się ponownie do Violi – W takim razie przynieś
dwie kawy z cukrem bez mleka.
- W porządku, szefie. Już się
robi – odparła Viola i poszła do socjalnego.
-
Violetta jest trochę zwariowana. I przekręca przysłowia. -
powiedział do swojej towarzyszki z pobłażliwym uśmiechem –
Czasami jest troszkę irytująca, ale nie da się jej nie lubić.
- Zauważyłam – powiedziała
dziewczyna, po czym dodała – ja już ją lubię. - i się
uśmiechnęła. A Marek nie był jej dłużny i odwzajemnił
uśmiech. Ale przypomniał sobie o najważniejszym, mianowicie,
musiał ostrzec ją co do rodzeństwa Febo. Aleks i Paulina wrócili
z Włoch pół roku po premierze FD GUSTO i postanowili zostać w
firmie, piastując swoje dawne stanowiska.
- W firmie musisz uważać na
trzy osoby: Aleksa i Paulinę Febo i Adama Turka. Aleks i Paulina to
rodzeństwo, ich rodzice, przyjaciele moich rodziców, i zarazem
współtwórcy firmy zginęli w wypadku samochodowym gdy oni byli
mali. Są, razem ze mną współwłaścicielami firmy. On jest
dyrektorem finansowym no i bardzo by chciał zając moje miejsce na
stanowisku prezesa. Dlatego cały czas robi mi na złość. Teraz
będzie cię próbował zwerbować na swoją stronę, a próbował
już kiedyś zrobić coś takiego z Ulą, poprzedniczką Ani. Aleks
jest typem, którego nie da się lubić. Zresztą on, oprócz
Pauliny, nikogo nie lubi. A Paulina jest moją byłą narzeczoną,
jest ambasadorem firmy. Jest strasznie dumna i wyniosła. A co do
Adama mam mieszane uczucia. Z jednej strony, szpieguje mnie dla
Aleksa, ale z drugie strony czuję, że on jego nienawidzi, tylko że
jest już przez niego tak zastraszony, że boi się mu
przeciwstawić, tym samym, że Adam jest głównym księgowym i
bezpośrednio podlega Aleksowi. Poza tym on chyba się kochał w Uli
Cieplak, byłej pani prezes.
- Dobrze, będę uważać na
Febo. A Adama spróbuję wybadać co on naprawdę myśli o Aleksie.
- Serio mogłabyś to zrobić? -
zapytał zaskoczony a jednocześnie bardzo zadowolony z jej
propozycji
- No pewnie. Jeśli jest tak jak
mówisz, że Adam kochał się w byłej pani prezes, to przecież
mogę się podać za jej przyjaciółkę. I powiedzieć mu, że
bardzo by mi było miło gdyby pomógł mi w sprawie pana Febo.-
skończyła mówić i czekała na to, jak Marek zareaguje na jej
pomysł
-
Kurde blaszka, to naprawdę świetne! Dziękuję!- wykrzyknął
rozentuzjazmowany Marek i z radości pocałował Magdę w policzek,
co zrobiło na niej ogromne wrażenie. O
rany! To było..... cudowne, niepowtarzalne i niesamowite uczucie,
ale trzeba wrócić na ziemię, to tylko przyjacielski pocałunek w
policzek – pomyślała
do siebie. A do Marka powiedziała – Nie masz mi za co dziękować.
Przecież to nic takiego – uśmiechnęła się nieśmiało.
Przerwali rozmowę, ponieważ przyszedł Sebastian z gotową umową.
Gdy wszedł przywitał się z Magdą i przyjrzał się jej uważnie.
Tak jak Markowi w parku, tak i teraz jemu przypomniała trochę Ulę
sprzed przemiany, choć musiał przyznać, że z twarzy była ciut
ładniejsza niż Ula w tamtym okresie. Po jego wyjściu Marek podał
kobiecie umowę do przejrzenia i podpisu. Gdy spojrzała na kwotę
swojej pensji wpisaną w umowie, otworzyła szeroko oczy ze
zdumienia i zszokowana powiedziała: - Marek , w tej umowie jest
chyba jakaś pomyłka.....
- Coś nie tak? - zapytał
zaniepokojony patrząc uważnie na nią
- Ta pensja. Nie uważasz, że
trochę zbyt wysoka? - zapytała
- Tyle właśnie będziesz
zarabiać. Pensja jest adekwatna do twojej pracy i stanowiska. -
powiedział , patrząc jak zmienia się nagle jej wyraz twarzy.
- O matko! Ja nigdy w życiu
tyle nie zarabiałam w Polsce. Dziękuję! - powiedziała i
uściskała swojego szefa w podzięce.
- Oj tam, nie masz za co
dziękować. A za pierwszą wypłatę będziesz mogła jechać w
rodzinne strony.
- Marek, ale po co ja mam tam
jechać? - zapytała zasmucona. - Ja tam im nie jestem do niczego
potrzebna.....
- Pojedziesz tam pokazać im, na
co się stać. Pokazać, że masz dobrze płatną pracę i że
jesteś teraz ważniejsza i bogatsza od nich. To znaczy pojedziemy
- widząc jej zaskoczoną minę powiedział- no chyba nie myślałaś,
że puszczę cię tam samą? A jak ci się coś stanie? Nie
darowałbym sobie tego.
- Marek, ale jak to będzie
wyglądało? Ja nie mogę cię tak wykorzystywać –
zaprotestowała , ale Marek wiedział jak ją przekonać.
-
Ale nie ma o czym mówić, jedziemy razem – gdy już otworzyła
usta, by ponownie zaprotestować, on powiedział – Potraktuj to
jako polecenie służbowe. - Wiedział doskonale, że to poskutkuje.
A ona będąc pod ścianą nie miała innego wyjścia, jak tylko się
zgodzić.
Witajcie. Jest to mój pierwszy blog z opowiadaniami o moim ukochanym serialu. Pierwsze opowiadanie zaczęłam pisać zimą lecz niestety musiałam przerwać ze względu na naukę. Ale teraz to nadrobię :). Trochę obrała w nim inną koncepcję, na którą chyba nie napotkałam się na żadnym innym blogu, ale na pewno będzie happy end z Ulą i Markiem w roli głównej :). Mam nadzieję, że Was nie rozczaruję i że spodobają się Wam moje opowieści. A więc nie przedłużając zapraszam Was na opowiadanie pt. "Zawiłości w miłości"
Pozdrawiam serdecznie
BrzydUlomaniaczka
Pozdrawiam serdecznie
BrzydUlomaniaczka
Subskrybuj:
Posty (Atom)